"Gazeta Wyborcza" ujawniła, że austriacki biznesmen (a konkretnie jego spółka Nuneaton, powołana do sprawy budowy bliźniaczych wieżowców w Warszawie) wystawił spółce Srebrna fakturę na kwotę ponad 1,5 mln zł.
- To jest odzew na słowa pana premiera - ocenił na antenie TOK FM Leszek Miller. Mateusz Morawiecki wzywał wcześniej austriackiego biznesmena do pokazania faktur, jeśli należy mu się zapłata za wykonane usługi. "Człowieku, daj fakturę!" - zwracał się za pośrednictwem mediów do Geralda Birgfellnera.
- Okazuje się, że faktura była, a ten, który ją wystawił, nie otrzymał swoich pieniędzy. Tego się nie da usprawiedliwić - podkreślił były premier.
Zdaniem Leszka Millera obecna władza ma kłopot wizerunkowy. - Oczywiście to nie oznacza, że PiS zatonie, odnotuje wielkie straty. Ale załóżmy, że ten ubytek będzie rzędu kilku punktów procentowych. Właśnie te kilka punktów procentowych może zabraknąć do utrzymania władzy. Myślę, że na Nowogrodzkiej jest sporo zdenerwowania i wiele pytań, co dalej robić - podkreślił.
Przekonywał, że do samodzielnego rządzenia Prawu i Sprawiedliwości nie wystarczy dbanie tylko o twardy elektorat. - Trzeba łowić elektorat także z centrum. Takie sygnały dla elektoratu centrowego są bardzo mało przyjemne. Za pomocą takich sygnałów nie uwodzi się niezdecydowanych - podkreślił.
Były premier przypomniał, że prowadzenie negocjacji biznesowych w siedzibach partii politycznych jest zabronione. - Chociażby z tego punktu widzenia na tym krystalicznie czystym wizerunku rysują się pęknięcia - podsumował.