- 23 lutego doszło nad ranem do montażu pomnika po wcześniejszym jego obaleniu. Oba te działania, zarówno obalenia pomnika, jak i późniejsze jego postawienie, bez wystąpienia o zgodę do Urzędu Miasta, są niezgodne z prawem - powiedziała w poniedziałek na konferencji prasowej, zorganizowanej obok pomnika kapłana, pomorska posłanka Platformy Obywatelskiej.
Jej zdaniem, postawa policji ws. pomnika budzi "duże wątpliwości".
- 22 lutego próbowano bez uprzedniej zgody zamontować pomnik ks. Jankowskiego przez inicjatorów budowy tego pomnika i wtedy policja odgradzała ten teren i pilnowała, żeby do tych nielegalnych działań nie doszło. Natomiast dzień później, 23 lutego, policja tylko biernie przyglądała się łamaniu prawa i mimo poinformowania przez Urząd Miasta, że aby zamontować pomnik ponownie potrzebne są określone prawem zgody, policja w tej sprawie nic nie zrobiła. Ja dzisiaj kieruję pytanie do ministra spraw wewnętrznych Joachima Brudzińskiego, któremu podlega policja, czy ingerował w tej sprawie? Czy wydawał polecenia policji w Gdańsku, żeby nie ingerować i nie interweniować, gdy łamano było tutaj prawo? - mówiła Pomaska.
Zaznaczyła, że szef MSWiA jest od tego, żeby "czuwać przede wszystkim nad bezpieczeństwem w naszym kraju". - A my mamy poważne wątpliwości, czy to bezpieczeństwo było i jest zapewnione. Kto weźmie odpowiedzialność, jeśli ten nielegalnie ustawiony pomnik spadnie czy osunie się? - pytała Pomaska.
- I drugie pytanie do ministra Brudzińskiego. Czy to na jego plecenia pomnik ks. Jankowskiego jest drugim tak dobrze chronionym pomnikiem w Polsce po pomniku smoleńskim? Z tego co wiemy, tutaj przez 24 godziny pomnik jest chroniony, wokół jest policja - mówiła posłanka PO.
Pomaska podkreśliła, że oczekuje osobistej odpowiedzi od ministra Brudzińskiego. - Mam poczucie, że jednego dnia policja miała świadomość wagi sprawy i tego, że nie może dopuścić do nielegalnego działania inicjatorów tego pomnika, a drugiego dnia zupełnie odpuściła i przyglądała się biernie temu, co się tutaj dzieje - nadmieniła.
Wiceprzewodniczący Rady Miasta Gdańska Mateusz Skarbek (Koalicja Obywatelska) dodał, że cokół pomnika był odgrodzony przez służby miejskie. - I żeby ponownie pomnik zamontować trzeba było to ogrodzenie sforsować i wtargnąć na ogrodzony teren miejski. I to też podlega weryfikacji. Czy policja zawsze nie będzie reagowała, jeśli ktoś będzie próbował wtargnąć na ogrodzony teren miejski? - dodał.
Monument stojący niedaleko kościoła św. Brygidy w Gdańsku został przewrócony w nocy ze środy na czwartek. Nagranie filmowe z tego zdarzenia udostępnił na portalu społecznościowym dziennikarz Tomasz Sekielski. Sprawcy przesłali też portalowi Oko.press kilkustronicowy manifest, w którym napisali, m.in. że podjęli działanie, którego celem było "symboliczne strącenie ze wspólnotowego piedestału fałszywej pamięci i czci osoby Henryka Jankowskiego".
Pomnik został przewrócony na przygotowane wcześniej opony samochodowe. Figura nie uległa uszkodzeniu, zniszczono jednak jej mocowanie. Mężczyźni ułożyli na figurze duchownego strój ministranta i dziecięcą bieliznę. Miał to być symbol cierpienia molestowanych – według nich – przez prałata dzieci.
W sobotę rano z udziałem kilkudziesięciu stoczniowców Stoczni Gdańskiej pomnik ks. Jankowskiego postawiono ponownie na cokół.
W reakcji na to p.o. prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz wraz z przewodniczącą Rady Miasta Gdańska Agnieszką Owczarczak we wspólnym oświadczeniu ponowne ustawienie pomnika określiła jako niezgodne z prawem. Zapowiedziała, że miasto zwróci się do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o wszczęcie postępowania w tej sprawie.
W piątek społeczny komitet budowy pomnika ks. Jankowskiego otrzymał pismo z Urzędu Miejskiego, że ponowne ustawienie monumentu wiąże się z koniecznością złożenia odpowiedniej dokumentacji do Wydziału Urbanistyki i Architektury UM w Gdańsku. Zastępca przewodniczącego Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" Roman Kuzimski mówił PAP, że pismo to nie ma żadnej mocy prawnej.
- Ten dokument jest z gruntu nieważny. Podpisał go tzw. zastępca prezydenta Gdańska, a takiego nie ma dziś w Gdańsku. Na dzień dzisiejszy, w świetle prawa, jedyną osobą, która w mieście sprawuję władzę jest p.o. prezydent Aleksandra Dulkiewicz, a ona nie przysłała nam żadnego pisma. Poza tym, my nie potrzebujemy żadnej zgody urzędu miejskiego, bo my nie stawiamy nowego pomnika, on był tylko w renowacji – uzasadniał.
Działacz "S" dodał, że o zamiarze ponownego postawienia pomnika powiadomiono Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Trzem mieszkańcom Warszawy, którzy przewrócili monument, prokuratura postawiła w piątek zarzuty znieważenia pomnika i zniszczenia mienia. Nie przyznali się do winy. Prokuratura zastosowała wobec nich dozór policyjny i poręczenia majątkowe w wysokości po 20 tys. zł.