Dominik Tarczyński odpowiedział - w rozmowie z Wirtualną Polską - na zarzuty Beaty Gosiewskiej, że nie powinien zostać kandydatem na europosła bo m.in. "balował z Małgorzatą Tusk", jest politycznym "globtrotterem" i "kolegą Romana Giertycha", który znany jest tylko ze skandali. Jedyną kobietą, z którą baluję, to jest moja narzeczona. To jest taki język polityczny, jakieś tarcia, ale w tym okresie przygotowywania list, zawsze emocje się pojawiają - odparł. Stwierdził też, że na polityk PiS próbuje się teraz lansować Roman Giertych, który w ten sposób chce powrócić do polityki.

Reklama

Poseł PiS zdradził też program, jaki będzie chciał realizować, jeśli dostanie mandat europosła. Do Europy musimy wejść z takim mocnym akcentem, powrotu do korzeni Europy, chrześcijańskiej Europy, Europy ojców założycieli, którzy niebawem będą świętymi. Trzeba powrócić do Europy szacunku i demokracji, która nie jest rozumiana przed dyktat mniejszości, ale szacunek dla całych społeczeństw - stwierdził. Jego bowiem zdaniem, w Unii pojawiło się lewackie wahadło, które doprowadziło do takich sytuacji, jak w Paryżu.

Dostało się też od posła Koalicji Europejskiej. Tarczyński zarzucił PSL, Nowoczesnej i innym ugrupowaniom, że "sprzedały się" za stołek. Dlatego też uznał, że PiS nie musi bać się takiej koalicji.. Boimy się tylko Boga i wyborców. Żadne zagrożenie, czy z lewa, czy z prawa – nam nie grozi - powiedział. Zapowiedział też, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu ujawni informacje, które uderzą w posła PO, Krzysztofa Brejzę.

Polityk uderzył też w Lecha Wałęsę. Uznał, że były prezydent powinien trochę bać się prawdy o sobie. Gdyby bowiem - jak mówi poseł - Lech Wałęsa sam opowiedział o wszystkich ciemnych kartach swojej historii i przeprosił za błędy, to nie byłoby problemu. Jednak - mówi Tarczyński - Wałęsa walczy politycznie, żeby nie poznano prawdy. Poseł PiS kpił też z byłego prezydenta mówiąc, że powinien on codziennie doradzać PO, bo to skończy się katastrofą.

Posła PiS zapytano też o to, co usłyszał od Jarosława Kaczyńskiego, gdy nazwał Jacka Protasiewicza "idiotą" podczas listopadowego posiedzenia Sejmu. To na razie pozostanie tajemnicą, między nami. Premier Kaczyński jest bardzo kulturalnym człowiekiem, nigdy nie pozwoliły sobie na jakieś niecenzuralne słowa. To było wyrażenie, które było bardzo motywujące, ale kiedyś może powstanie książka jakaś, może film - ale to za lata - powiedział. Dodał, że lepiej być 100 razy zruganym przez Kaczyńskiego niż raz pochwalonym przez Tuska.