Kiedy samorozwiązanie Sejmu stało się faktem, Lewandowska i Bosak zastanawiali się nad wycofaniem. "No, ale jak by to wyglądało? To by było nieodpowiedzialne" - mówi Lewandowska. A Bosak dodaje: "Zostałoby to odebrane jak kapitulacja".

Lewandowska chciała, żeby jej sukienki miały dodatki kojarzące się z partią. "Nie miałabym nic przeciwko, gdyby mi dodano do stroju dodatek w barwach narodowych. Ale umowa zabrania uczestnikom reklamowania partii politycznych" - opowiada Lewandowska.

Reklama

Pierwszy odcinek "Tańca z gwiazdami" obejrzało prawie 5,5 mln widzów. Co trzeci oglądający wtedy telewizję Polak widział posła LPR tańczącego cza-czę i posłankę Samoobrony w mambie. Ale czy duża oglądalność przełoży się na wynik wyborczy? " Bardzo się boję, czy dostanę się do Sejmu.

Przed poprzednimi wyborami od 6 do 22 byłam na spotkaniach z wyborcami. Teraz mam dodatkowe obowiązki i mniej czasu. Do tego teraz jest krótsza kampania. Ale bdę brała w niej udział, dzieląc czas z przygotowaniami do występów" - mówi Lewandowska. "Wyborcy cenią osobisty kontakt. Wieczorem, kiedy TVN transmituje <Taniec z gwiazdami>, jakaś ich część jest na przykład na dożynkach. Ale reszta z pewnością spędza czas w domu, z rodziną przed telewizorem" - analizuje posłanka.

Reklama

Przygotowanie do występu to kilka godzin treningu dziennie, próba generalna w sobotę i transmisja w niedzielę. "W ostatnią niedzielę były dożynki powiatowo-gminne w Głubczycach. Dostałam zaproszenie, ale tańczyłam w programie" - martwi się Lewandowska. Razem z Lepperem stara się więc dostosować terminarz spotkań wyborczych do treningów. W tym tygodniu wybierali się do Opola. "Mogę pojechać w każdy dzień tygodnia, oprócz weekendu. Jeśli się nie wyrobimy, to pojedziemy dopiero za tydzień. W weekend muszę ćwiczyć rumbę" - opowiada Lewandowska.

Bosak we wtorek po treningu wsiadł w samolot i poleciał na spotkanie do Zielonej Góry. "Teraz muszę krążyć między Warszawą a okręgiem wyborczym. Chcę wynająć salę w Zielonej Górze i przekonuję moją partnerkę, żebyśmy tam przenieśli część treningów. Wtedy będę mógł robić kampanię w terenie" - mówi Bosak.

Co o ich występach sądzą partyjni liderzy? Andrzej Lepper i Janusz Maksymiuk są zachwyceni. Chętnie wykorzystują występy młodej posłanki, żeby podreperować wizerunek. Pierwszy odcinek obejrzeli na widowni. "Mam wielkie wsparcie szefa. On się bardzo ucieszył, że był w programie. Lubi takie rzeczy. Popiera promocję kultury i tańca" - mówi Lewandowska.

Reklama

W LPR jest inaczej. "Jest granica między polityką a resztą świata. Polityk może przechodzić na drugą stronę, ale granicy nie można zacierać. To dobrze, że podczas pierwszego odcinka na widowni nie było żadnego z polityków LPR. To niepotrzebne" - mówi Bosak. I tłumaczy, dlaczego nie zatańczy na wyborczym wiecu. "My z partnerką uczymy się układów, które są dostosowane do muzyki. Nie sądzę, żebym potrafił tak zatańczyć z kimkolwiek innym. A Kamila pewnie nie chciałaby się angażować w propagandę jakiejkolwiek partii. Nawet mojej" - mówi Bosak.

Przyznaje też, że obawia się, jak elektorat oceni jego występy. "Pokazałem, że jestem normalnym gościem i potrafię się też wygłupiać. Dzień po naszym tańcu zadzwonił do mnie Michał Figurski i gratulował. Ale z drugiej strony przecież już przed <Tańcem z gwiazdami> byłem osobą rozpoznawalną. Nie jestem przekonany, że popularność zdobyta w ten sposób przekłada się na decyzję wyborców" - mówi bez ogródek Bosak.