Według "Newsweeka" premier Mateusz Morawiecki lata rządowym samolotem do domu w Dębkach, gdzie wakacje spędza jego rodzina. Miały to być loty o statusie HEAD, chociaż nie wiązały się z oficjalnymi misjami. Takich podróży od czerwca do lipca miało być 11.
Tygodnik zauważa, że Morawiecki rządowymi samolotami lata również do Krakowa, a terminy lotów odpowiadają miesięcznicom pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich.
Morawiecki w poniedziałek podczas konferencji prasowej w Gliwicach został zapytany przez jednego z dziennikarzy o 11 lotów, "które wykonał w ciągu pięciu tygodni w te wakacje nad morze". Pytanie dotyczyło m.in. tego, czy były to podróże służbowe, czy do należącej do niego działki w Dębkach.
Ani razu nie leciałem helikopterem na działkę tak, jak to niektóre media próbowały sugerować, natomiast wszystkie loty, które odbywałem na Pomorze i w całej Polsce, wiązały się z wykonywaniem również różnego rodzaju funkcji rządowych, spotkaniami z przedsiębiorcami, samorządowcami, z mieszkańcami - podkreślił premier.
Szef rządu dodał, że na miejscu poruszał się samochodem, spotykając się "bardzo często z różnymi mieszkańcami" powiatów i gmin. Dodał, że robił to "mając na uwadze również to, żeby nie mieszać spotkań, które miały charakter partyjny ze spotkaniami, które miały charakter rządowy".
W niedzielę Centrum Informacyjne Rządu poinformowało o tym, że premier Mateusz Morawiecki w trakcie 20 miesięcy swojego urzędowania odbył ponad 200 lotów, uczestnicząc w ponad 330 spotkaniach oficjalnych, wizytach i spotkaniach z mieszkańcami. CIR odniosło się w ten sposób do sprawy korzystania przez polityków z transportu lotniczego. Najważniejsze dla dobra państwa nie jest to, ile lotów dany polityk odbywa, ale jaki jest ich cel i z czego wynika intensywność odwiedzania kolejnych miejsc w Polsce - podkreśliło CIR.