Oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego związane z ostatnimi wypowiedziami prezydenta Rosji dot. genezy wybuchu II wojny światowej ukazało się w niedzielę. Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej - czytamy w oświadczeniu szefa polskiego rządu.
Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński był pytany w TVN24, dlaczego oświadczenie premiera ukazało się dopiero 29 grudnia wieczorem, po kilku dniach od wypowiedzi prezydenta Rosji.
Jabłoński zaznaczył, że oświadczenie Putina ukazało się 24 grudnia i media na całym świecie podjęły ten temat - początkowo informacyjnie, natomiast później zaczęły pojawiać się komentarze i analizy. My bardzo precyzyjnie analizowaliśmy, w którą stronę ta narracja idzie i początkowo były takie pomysły, by od razu na to zareagować - powiedział.
Pytany, czy rozważano, by oświadczenie premiera pojawiło się już następnego dnia, 25 grudnia, powiedział, że taki scenariusz był analizowany. Uznaliśmy, że lepiej będzie zobaczyć, jakie działania komunikacyjne będą się odbywały (...). My trochę zakulisowo staraliśmy się oddziaływać na pewne ośrodki zagraniczne po to, by taka narracja została odpowiednio odebrana - podkreślił wiceminister.
Jabłoński był pytany, czy nie uważa, że wydanie przez szefa polskiego rządu oświadczenia pięć dni po wypowiedzi prezydenta Rosji, sprawia wrażenie, jakby polska dyplomacja "była pogrążona w zimowym śnie". To jest błędne wrażenie. My przez ten czas patrzyliśmy, co się dzieje. To nie jest jednorazowa sytuacja. My jesteśmy gotowi na bardzo długą wojnę informacyjną z Rosją - zapowiedział Jabłoński.
Według niego kolejne tego typu wypowiedzi ze strony władz Rosji będą się pojawiały, w związku z tym, że za niespełna miesiąc mamy 75. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, a w maju mamy 75. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej.
Można reagować bardzo szybko bez rozplanowania, bez głębszego przemyślenia. Można jednak zastanowić się nad tym, jaki to będzie miało efekt. Gdybyśmy zareagowali od razu, to ta pierwotna wypowiedź Putina zostałaby bardziej wzmocniona. Przez to, że daliśmy temu odpocząć ta narracja Putina pierwotna umarła - stwierdził.
O wypowiedź Putina był także pytany wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz w radiowej Trójce. Jego zdaniem, głównym celem wypowiedzi prezydenta Rosji jest narzucenie fałszywej narracji historycznej oraz jednocześnie podzielenie narodów Europy.
Jak ocenił, celem politycznym Putina jest "wywołanie dyskusji i osłabienie jedności Zachodu". Sprowokowanie sytuacji, kiedy to my będziemy ze sobą dyskutować, kto był dobry, kto był zły - mówił Przydacz. Drugim celem - według wiceministra - jest "próba wplecenia tej dyskusji w kontekst żydowski, w kontekst relacji poszczególnych państw i narodów zarówno z państwem Izrael, jak i z diasporą żydowską, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych".
Przydacz był też pytany o słowa lidera PO Grzegorza Schetyny, który w niedzielę na Twitterze ocenił, że w kwestii słów Putina mamy do czynienia z brakiem reakcji prezydenta Andrzeja Dudy, której nie można zaakceptować; uznał też działania MSZ w tej sprawie za chaotyczne.
Pan przewodniczący Schetyna takimi sformułowaniami trochę wpisuje się w scenariusz napisany cyrylicą, scenariusz napisany w Moskwie, bo o to właśnie chodzi Kremlowi, abyśmy ze sobą się poróżnili. Mnie dużo bliżej jest do tych apeli, nawet i członków opozycji, którzy apelują o jedność polskiej klasy politycznej - powiedział wiceszef MSZ.
Dopytywany o słowa b. premiera Donalda Tuska, zaznaczył, że w tej sprawie jest kilku polityków, nie tylko Donald Tusk, którzy "stanęli na wysokości zadania". Ci, którzy przy tej okazji chcą rozgrywać swoje małe polityczne gierki, wydaje się, że wybrali sobie zły moment - zaznaczył Przydacz.
B. premier, b. szef Rady Europejskiej Donald Tusk napisał w niedzielę na Twitterze, że "wobec bezczelnych kłamstw prezydenta Rosji Władimira Putina i rosyjskiej propagandy potrzebne jest wspólne stanowisko polskich władz i opozycji. Tu nie ma miejsca i czasu na wewnętrzny spór".