"Lech Kaczyński powinien mieć wpływ na obsadę resortów siłowych i będzie tego wpływu chciał. To oczywista oczywistość" - stwierdził Putra w "Sygnałach Dnia". O planach prezydenta na obsadzenie resortów obrony, spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych i koordynatora ds. służb specjalnych pisał "Wprost".
Putrze wtóruje minister-koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann. "Powoływanie ministrów obrony i spraw zagranicznych <co najmniej powinno być uzgodnione z prezydentem>, który jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i konstytucyjnie odpowiada za politykę zagraniczną" - powiedział minister w radiu RMF. Jego zdaniem, trudno sobie wyobrażać, by prezydent odpowiadał za politykę zagraniczną "w sporze z rządem". "Jeżeli ktoś odpowiada, to musi mieć pewne instrumenty wpływu. Nie może być tak, żeby pozostawała tylko konfrontacja" - argumentował koordynator specsłużb.
Platforma na te argumenty reaguje za zdziwieniem. Grzegorz Schetyna zwraca uwagę, że to premier, a nie prezydent, tworzy rząd. Bronisław Komorowski również w radiu RMF mówi: "Prezydent tylko i wyłącznie wskazuje kandydata do budowania większości w Sejmie i potem oczywiście powołuje ministrów na wniosek premiera".