Abstrahując od tego, co się stało w Smoleńsku i abstrahując od tego, że to nie był żaden zamach. I, że prezydent Kaczyński nie poległ, a zginął w katastrofie lotniczej. No to był polskim prezydentem, który zginął w nieszczęśliwym wypadku. Więc ja bym nie miał nic przeciwko temu – mówił w rozmowie z wp.pl Miller pytany o to, czy podoba mu się taka idea.

Reklama

Zastanawiał się, czy z punktu widzenia "poważnej pamięci o Lechu Kaczyńskim" nie przesadza się z ilością upamiętniających go symboli.

Czy nie za dużo jest tych pomników? Zresztą niektóre z trudem przypominają postać Lecha Kaczyńskiego – mówił.

Pytał też, czy sam Lech Kaczyński akceptowałby to wszystko.

Ja nie znałem dobrze Lecha Kaczyńskiego. Raz miałem okazję z nim dłużej rozmowy... Zresztą na pokładzie samolotu TU-154. Lecieliśmy razem do Kijowa. Ale mnie się wydawało, że to był skromny człowiek, który raczej stronił od takich przejawów bizantyjskich. No, ale tego już się nie dowiemy, więc ja bym tutaj kopii nie kruszył – stwierdził.

Podkreślił jednak raz jeszcze, że w tyle głowy ma to pytanie: "Czy to nie jest przesada?".