Nie mam zamiaru włączać się w żadne bojkoty, szczególnie te inspirowane przez Platformę Obywatelską - powiedział Bosak odnosząc się podczas konferencji prasowej przed Sejmem do apelu Kidawy-Błońskiej do pozostałych kandydatów o zbojkotowanie majowych wyborów prezydenckich.
Jak ocenił, "ten apel nie jest mądry i nie przyniesie żadnych dobrych skutków". To nie służy uspokojeniu politycznych konfliktów, jakie mamy w kraju, to nie służy dobrej organizacji wyborów, niezależnie od tego, w jakim terminie się one odbędą. Oczywiście to też nie przysłuży się przesunięciu (terminu) wyborów - powiedział.
Przekonywał, że do przesunięcia terminu wyborów "raczej mogą się przyczynić apele spokojnie formułowane przez odpowiedzialnych, poważnych liderów politycznych".
Kandydat Konfederacji ponownie zachęcał by podpisywać jego petycję do premiera Mateusza Morawieckiego i do prezydenta Andrzeja Dudy "o przesunięcie zaplanowanych na maj wyborów na późniejszy termin". Dodał, że petycję opublikowaną na stronie internetowej przesunmywybory.pl poparło do tej pory ponad 20 tys. osób.
Polityk przyznał, że według niego termin wyborów zostanie przesunięty, ale - jak zaznaczył - "decyzja o przesunięciu wyborów spoczywa nie na opozycji, ale na władzach naszego państwa, również odpowiedzialność za ogłoszenie takiej decyzji, za mądry wybór momentu wyboru decyzji, także za odpowiednie przygotowanie procedur przesunięcia wyborów".
Bosak zwrócił uwagę, że tak decyzja pociągnęłaby za sobą przedstawienie wszystkim sztabom wyborczym związanych z tym procedur postępowania oraz ich terminów. Wyraził też przypuszczenie, że rząd, bądź prezydent być może chcieliby wtedy rozmawiać "o nowelizacji konstytucji i o wyjściu poza obecne ramy", co osobiście uznał za "mało prawdopodobne" i "spekulacje wychodzące ze środowisk medialnych i politycznych".
"Najbardziej prawdopodobne jest wprowadzenie stanu nadzwyczajnego i przesunięcie wyborów, wówczas automatycznie o 3 miesiące (90 dni - PAP) od momentu końca stanu nadzwyczajnego" - stwierdził. Dodał, że wtedy wybory mogłyby się odbyć latem lub jesienią.
Kandydat Konfederacji poinformował także, że nie zamierza zaprzestawać prowadzenia kampanii wyborczej, gdyż - jak mówił - "liczą na mnie Polacy, jest mnóstwo osób, które zainwestowały we mnie swój czas, swoje siły, energię, również swoje pieniądze, przekazując datki na kampanię wyborczą".
Bosak odniósł się także do poniedziałkowego posiedzenia Senatu oraz "pomysłów", aby Izba Wyższa blokowała przyjęte przez Sejm przepisy w tzw. tarczy antykryzysowej. Według niego, takie pomysły są "niemądre", gdyż taka blokada nie może skończyć się sukcesem. "Dobrze wiemy, że wystarczy zaczekać, a Sejm i tak wszystkie te ustawy z tarczy przyjmie" - zauważył. Zwrócił też uwagę, że takie blokowanie tarczy dałoby "amunicję obozowi rządzącemu, żeby stygmatyzować opozycję". Wskazał, że obóz rządzący mógłby wtedy skupiać uwagę na tej części opozycji, która chciałaby blokować przepisy tarczy, co według niego zapowiadają politycy PO, Lewicy i PSL, a pomijać "opozycję merytoryczną", którą według niego jest Konfederacja.
Polityk zaapelował do senatorów, aby "nie ulegali pokusie robienia klinczu". "Obywatele czekają na szybką pomoc" - podkreślił.
Sejm w sobotę rano, po całonocnych głosowaniach, uchwalił trzy ustawy tzw. tarczy antykryzysowej, które mają wesprzeć służbę zdrowia w zwalczaniu epidemii koronawirusa, a także zniwelować negatywne skutki tej epidemii dla polskiej gospodarki. W poniedziałek po południu uchwalonymi przez Sejm zmianami w prawie zajmie się Senat.