O kontaktach Pawła Kowala z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi Jarosław Kaczyński mówi z przekonaniem, że była to ciągnąca się, dość długa próba zwerbowania, zakończona niepowodzeniem.
Według DZIENNIKA, o kontaktach Kowala z WSI od 2006 roku wiedzieli Lech Kaczyński, Zbigniew Wassermann oraz Antoni Macierewicz i jego ludzie. "Prezydent miał wiedzę o materiałach w tej sprawie" - przyznaje w rozmowie z DZIENNIKIEM były minister koordynator służb specjalnych.
Jarosław Kaczyński uważa, że to niepokojące, że informacje na temat Pawła Kowala wypływają akurat teraz, na dzień przed posiedzeniem Rady Politycznej Prawa i Sprawiedliwości. Kowal jest jednym z kandydatów do Komitetu Politycznego Partii, której skład będzie uzupełniany właśnie jutro.
Czy to oznacza, że Kowal nie ma już szans? - dopytywali byłego premiera dziennikarze. Kaczyński przypomniał, że decyzję podejmie Rada Polityczna. Nie wykluczył jednak, że dla niektórych jej członków informacje dotyczące Pawła Kowala mogą być przeszkodą.
"To jest dowód, do jakiego szaleństwa poprzednia ekipa, czyli PiS, doprowadziła sprawy związane ze specsłużbami, a zwłaszcza wokół WSI" - mówi dziennikowi.pl marszałek Sejmu, Bronisław Komorowski. I dodaje, że teraz każdy, kto współpracuje ze służbami wolnego państwa musi się liczyć z tym, że współpraca ta może zostać ujawniona i napiętnowana.
Z kolei sam Kowal poinformował wczesnym popołudniem, że szef MON, Bogdan Klich, odmówił ujawnienia dokumentów zgromadzonych na jego temat przez dawne WSI. O ujawnienie teczek Kowal poprosił Klicha rano.
Jak napisał dziś DZIENNIK, w latach 2003-2005 Kowal kilkanaście razy spotkał się z oficerem WSI, by przekazać mu informacje. Po tych spotkaniach pisane były notatki. Kowal nie brał od służb pieniędzy, nie znał też swojego pseudonimu.