Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, Donald Tusk dał do zrozumienia szefowi Komisji Europejskiej Jose Manuelowi Barosso, że ma zamiar odrzucić "zdobycze negocjacyjne" i przyjąć pełną Kartę Praw Podstawowych, czego PiS nie chce.

Reklama

Według prezesa Prawa i Sprawiedliwości, Barosso naciskał już na niego, jako premiera, aby Polska wycofała się z protokołu brytyjskiego. "Później naciskał i premiera Tuska, który, wydaje się, że nie uciął rozmowy tak jak ja. Okazał się rozmówcą miększym" - dodał były premier.

"To, o czym mówimy, to nie jest wymyślone niebezpieczeństwo. Karta może służyć podważeniu polskiej własności na Ziemiach Odzyskanych. Wystarczy jedno orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości" - przekonuje były premier. I dodaje, że fala niemieckich roszczeń może zagrozić majątkom Polaków w całym kraju, nie tylko na Ziemiach Odzyskanych.

Bo Kaczyński nie ufa Wspólnocie. "Gdyby Unia Europejska funkcjonowała w sposób opisany w przepisach, wówczas można by powiedzieć, że problemu nie ma". Jednak według szefa PiS, "praktyka Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości jest nieporównanie bogatsza". "Stąd gwarancja, że ta Karta nie może być podstawą orzeczeń jest bezwzględnie potrzebna i tą gwarancję teraz mamy" - tłumaczy.

Jarosław Kaczyński wprost zagroził, że jeśli zdobycze negocjacyjne prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie zostaną zagwarantowane w ustawie ratyfikującej, to PiS zagłosuje przeciw ratyfikacji traktatu.