Opisany przez "Rzeczpospolitą" raport Izby o szkoleniu wojska stwierdza, że brakuje instruktorów i sprzętu, a programy szkoleniowe są przestarzałe.

Reklama

Jest to wycinek całości; całość przedstawia się zupełnie inaczej. Wojsko Polskie rozwija się liczebnie. Kiedy w 2015 roku rząd PiS obejmował władzę, było 95 tys. teraz jest 107 tys. żołnierzy zawodowych, 24 tys. żołnierzy WOT – powiedział Błaszczak w Polskim Radiu.

Dodał, że "jak sprawdza się Wojsko Polskie", świadczy reakcja na pandemię. Przypomniał, że codziennie ok. 9 tys. żołnierzy zawodowych, ochotników WOT i pracowników wojska wspiera służby mundurowe i służbę zdrowia.

Wojsko Polskie zmienia się korzystnie, świadczą o tym chociażby ćwiczenia z wojskami Stanów Zjednoczonych – przekonywał Błaszczak w "Sygnałach Dnia". Przypomniał też kontrakty na zakupy amerykańskiego uzbrojenia – zestawów przeciwlotniczych Patriot, artylerii rakietowej HIMARS i samolotów bojowych F-35.

Wojsko się rozwija, a że ktoś ma tam jakiś cel polityczny, żeby uderzyć; cóż, w takim świecie żyjemy – podsumował.

Błaszczak odniósł się także do zatwierdzonej we wtorek przez prezydenta Andrzeja Dudę Strategii Bezpieczeństwa Narodowego RP i wskazanych w niej wyzwań i zagrożeń. Nie ulega wątpliwości, że agresywna polityka Rosji stanowi zagrożenie dla wolnego świata. Bo przecież wszystko zaczęło się od ataku na Gruzję w 2008 roku, potem na Ukrainę w 2014. Naszym zadaniem jest przeciwdziałanie tym zagrożeniom – powiedział.

Jako przykład podał szczyt NATO w Warszawie w 2016 r., kiedy sojusz zatwierdził wzmocnienie wschodniej flanki przez wielonarodowe bataliony. Błaszczak przywołał także polsko-amerykańskie deklaracje zwiększenia obecności wojsk USA w Polsce.

Jesteśmy przygotowani do tego żeby odstraszać ewentualnego agresora. Chociażby trzy dni temu nad Polską przeleciał bombowiec B-1B, eskortowany przez polskie myśliwce. To było też pokazanie światu, że współdziałamy bardzo ściśle z siłami zbrojnymi Stanów Zjednoczonych w kontekście Sojuszu Północnoatlantyckiego – powiedział. Dodał, że amerykański bombowiec w locie nad Europą był eskortowany także przez samoloty duńskie i hiszpańskie.

Opisany w "Rz" raport NIK stwierdza, że w wojsku brakuje symulatorów, ślepej amunicji i instruktorów, programy są przestarzałe, a nauka w ośrodkach szkolnictwa wojskowego "to niekiedy fikcja". Kontrolerzy ustalili, że potrzeby szkoleniowe były zaspokajane na poziomie od 63 do 66 proc. w porównaniu do zgłaszanych przez żołnierzy, Powód to brak sprzętu, urządzeń szkolno-treningowych i niepełna obsada stanowisk kadry instruktorskiej - braki kadrowe obejmowały w badanym okresie od 20 do 25 proc. osób.

Reklama

NIK zwróciła uwagę na programy szkoleniowe, których "treści nie zapewniały przygotowania żołnierzy do wykonywania obowiązków na stanowisku dowódcy i nie umożliwiały opanowania wymaganych wiedzy i umiejętności", brak analiz i badań skuteczności szkolenia żołnierzy, a także brak nadzory Dowództwa generalnego RSZ nad ilością i stanem wyposażenia jednostek szkolnictwa wojskowego. Z powodu niedostatków sprzętu kursy i szkolenia prowadzono wykorzystując sprzęt pożyczany z innych jednostek, co podnosiło koszty.

W odpowiedzi MON skierowanej do prezesa NIK Mariana Banasia wiceminister obrony Sebastian Chwałek przyznał, że nie można spodziewać się "dokompletowania jednostek szkolnictwa wojskowego (JSW) w brakujący sprzęt wojskowy", za ważniejsze uznał "priorytety dotyczące doposażenia jednostek ściany wschodniej, w tym 18. Dywizji Zmechanizowanej oraz Wojsk Obrony Terytorialnej".

Kontrola NIK w jednostkach podległych Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych, zakończona w kwietniu bieżącego roku, dotyczyła lat 2016–2018.