Komisja śledcza do spraw domniemanych nacisków polityków na służby specjalne staje się miejscem najgorętszej walki między PiS a PO. Nie było jeszcze chyba posiedzenia, które nie skończyłoby się awanturą. Dzisiejsze przesłuchanie wiceprokuratora generalnego Andrzeja Pogorzelskiego nie było wyjątkiem.
Kiedy posłowie PiS Arkadiusz Mularczyk i Jacek Kurski chcieli zadać świadkowi pytania, Andrzej Czuma zakończył posiedzenie. Przez chwilę mówili równocześnie. Mularczyk apelował do świadka, by nie wychodził, i do przewodniczącego, by pozwolił zadać pytania. W tym czasie Czuma odczytywał regulaminowe formułki, związane z zakończeniem zadawania pytań.
Andrzej Czuma ignorował protesty posłów opozycji. W końcu jednak wytłumaczył, czemu pozwolił świadkowi odejść. Jego zdaniem, politycy PiS go oszukali - zamiast zadawać pytania, wygłaszali "przemówienia polityczne".
Ale innego zdania jest Jacek Kurski. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej oskarżył przewodniczącego, że pozwolił Pogorzelskiemu "uciec" z przesłuchania, bo to świadek niewygodny dla PO.
Już wczoraj posłowie PiS utrzymywali, że to Pogorzelski - zastępca obecnego ministra sprawiedliwości - naciskał na prokuratorów, by prowadzili postępowanie dyscyplinarne wobec szefowej warszawskiej Prokuratury Okręgowej z czasów rządów PiS Elżbiety Janickiej.