Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski i Tomasz Terlikowski wydali książkę "Chodzi mi tylko o prawdę". Porusza ona kwestie homoseksualizmu wśród księży, biskupów i ich relacji z podwładnymi oraz skandali obyczajowych w Kościele.
Isakowicz-Zalewski powiedział w TVN24, że był przesłuchiwany z powodu tej książki.
Chodziło szczególnie o te fragmenty, gdzie pisałem o homolobby i o skandalach obyczajowych - mówił ksiądz Isakowicz-Zaleski.
Przebieg tej rozmowy był nagrywany na taśmę i świadków jest prawie trzydziestu - dodał.
W czasie tej rozmowy powiedziano, że mam dostarczyć księdzu kardynałowi wszystkie dokumenty, które mam, żeby tę sprawę rozwiązać. I rzeczywiście napisałem list 24 kwietnia, nie pamiętam, czy wręczyłem w tym samym dniu, czy kilka dni później, ale była to oficjalna wizyta w kurii w biały dzień w godzinach urzędowania - powiedział ksiądz.
Najpierw poprosiłem o tę audiencję, dostałem odpowiedź od księdza sekretarza, kiedy mam i o której się zgłosić - relacjonował ksiądz Isakowicz-Zaleski.
Przyniosłem nie tylko list, w którym było siedem wyszczególnionych spraw, w tym na pierwszym miejscu sprawa Janusza Szymika, ale też kilka innych spraw, które dotyczyły metropolii krakowskiej. I do tego była dołączona teczka z listami czytelników, którzy właśnie pisali w tych sprawach - mówił Isakowicz-Zalewski w TVN24.
Ksiądz poinformował, że list, który przyniósł na spotkanie z kardynałem Stanisławem Dziwiszem, był odręcznie napisany przez Janusza Szymika.
To wszystko przyniosłem księdzu kardynałowi. Siedzieliśmy w jego gabinecie, on to przy mnie przeglądał, komentował niektóre sprawy i powiedział, że się tym zajmie - powiedział.
Siedzieliśmy przy stole, ksiądz kardynał przeglądał przy mnie, pytał się o poszczególne sprawy. Niektóre komentował, bo znał wcześniej, ale niektóre były dla niego zaskoczeniem, na przykład cała seria samobójstw księży w diecezji tarnowskiej, która nadal należy do metropolii krakowskiej - dodał.
Po tym przesłuchaniu na Radzie Kapłańskiej z mojej strony była dobra wola, żeby to wyjaśnić i przede wszystkim spotkać się z ofiarami - powiedział w TVN24 ksiądz Isakowicz-Zaleski.
Przy sprawie molestowania ministranta przez księdza, którego zresztą ksiądz kardynał bardzo dobrze znał, bo to był jego kolega z seminarium, podany był adres rodziców, telefon. Niestety przez półtora roku nie nastąpiły żadne działania i wtedy napisałem list do Watykanu - mówił.
Dopiero po moim liście do Watykanu w 2014 roku w jednej konkretnej sprawie zostało wszczęte dochodzenie watykańskie - mówił.
To była sprawa duchownego, który w tej chwili jest na emeryturze, którego kardynał zawiesił po całej serii skandali i przez parę miesięcy był na urlopie - dodał.
I wbrew obietnicy, którą dał rodzicom ksiądz biskup Jan Szkodoń, ten człowiek został z powrotem proboszczem w innej części diecezji krakowskiej i tam były kolejne skandale - mówił ksiądz.
Ksiądz kardynał jest w sytuacji bardzo trudnej. Mamy list, mamy ofiarę, mamy bardzo mocne świadectwo księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, które jest spójne z tym wszystkim, co mówił wcześniej, spójne z informacjami, które ja także mam z różnych źródeł - powiedział Tomasz Terlikowski.
I mamy księdza kardynała, który mówi "nie pamiętam", "nie wiem", "nie słyszałem" i mówi to nie tylko o sprawie pana Janusza Szymika, ale mówi to również o sprawie Legionistów Chrystusa, co jest mówiąc zupełnie wprost niemożliwe - dodał publicysta w TVN24.
Na razie możemy mieć wrażenie, że ksiądz kardynał, powiem bardzo łagodnie, oszczędnie dysponuje prawdą - powiedział Terlikowski.