"Przez cały 2007 rok sama policja włączyła nieco ponad 6200 podsłuchów. Niemal drugie tyle telefonów znalazło się pod lupą wszystkich pozostałych służb: od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przez Agencję Wywiadu po tajne służby wojskowe" - twierdzi w rozmowie z DZIENNIKIEM wysoki rangą urzędnik rządu Donalda Tuska. "Stosujemy je w naprawdę poważnych sprawach" - komentuje jeden z szefów policji.
Co ciekawe, dane wskazują, że od początku dekady liczba podsłuchiwanych osób jest bardzo podobna, a w 2007 roku - ostatnich 12 miesiącach rządów PiS - zmalała o około 400.
"Wcześniej już informowałem, że liczba podsłuchów spada, jednak nie mogłem podawać konkretnych liczb" - mówi były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Nieoficjalnie jeden z polityków Platformy przyznaje, że straszenie za PiS-u "państwem policyjnym" i mówienie o "rosnącej liczbie podsłuchów" było blefem wyborczym.
"Ich nikt nie pytał o słynną lodówkę" - mówi polityk PO, nawiązując do reklamy PiS z poprzednich wyborów, w której propagandyści PiS udowadniali, że program Platformy zuboży Polaków.
Najczęściej przez telefon
12 tysięcy to wszystkie legalne podsłuchy. Od najprostszych technicznie, czyli włączenia podsłuchu w komórce lub telefonie stacjonarnym, po mikrofony i kamery instalowane w ścianach domów czy samochodach osób podejrzewanych o działalność przestępczą.
Te ostatnie - wbrew obiegowym opiniom - są stosunkowo rzadkie. Według zgodnej opinii rozmówców DZIENNIKA, to zaledwie kilkaset w ciągu roku.
"Trudniej jest je uruchomić, wymagają od funkcjonariuszy dużej pomysłowości i profesjonalizmu" - tłumaczy oficer ABW.
Statystyka nie obejmuje liczby nielegalnych podsłuchów stosowanych przez polskie służby specjalne. Tymczasem ich istnienie potwierdza wielu rozmówców.
"To problem wielu krajów demokratycznych. Otóż zgodnie z prawem nie można podsłuchiwać chronionych immunitetem dyplomatów. A jest to niezbędne, gdy walczy się ze szpiegostwem, a czasem ze zwykłą kryminalną działalnością, np. handlem narkotykami" - wyjaśnia wysoki rangą urzędnik gabinetu Donalda Tuska.