Przez szkolenia przeszło w ostatnich tygodniach już osiemdziesięciu polityków PiS, głównie tych, którzy najczęściej pojawiają się w mediach. Lekcje trwają około 10 godzin i jednorazowo bierze w nich udział sześciu polityków. Dla szefa partii ma być zrobiony wyjątek, będzie szkolony w trybie indywidualnym.
"Prezes to twarda sztuka, ma swoje przyzwyczajenia, nawyki i trudno będzie komukolwiek to zmienić. Zwłaszcza że on ciężko przyjmuje krytykę" - mówi DZIENNIKOWI prominentny polityk PiS. Początkowo nawet myślano, by Kaczyńskiego wyłączyć z medialnego treningu, później jednak zmieniono zdanie, a prezes na szkolenie się zgodził.
Jak mówią nam politycy, którzy już się przeszkolili, zajęcia mają na celu poprawę komunikacji miedzy politykami a dziennikarzami. Na lekcjach posłowie uczą się m.in. jak obcować z kamerą i mikrofonem i jak pisać samodzielnie krótkie informacje prasowe. Symulowane wywiady są nagrywane, a później odtwarzane. Wtedy - jak opowiadają nasi rozmówcy - osoba prowadząca szkolenie bezlitośnie, a czasem wręcz brutalnie wytyka wszystkie błędy popełnione w trakcie ćwiczenia. "Wiem, że niektórzy koledzy są takim traktowaniem oburzeni" - mówi polityk PiS. I zaraz dodaje, że niesłusznie: "Musimy bowiem działać według hasła: co cię nie zabije, to cię wzmocni. A wytykanie błędów sprawia, że w trakcie prawdziwego wywiadu każdy się dwa razy zastanowi, zanim coś głupiego palnie."
Co już niedługo może usłyszeć od trenerów Kaczyński? "Zachowuje się pan jak typowy PiS-owiec, mamrocze pan coś pod nosem, ciągle patrzy na własne buty, jak pan wiąże ten krawat, skąd ma pan te plamy na garniturze" - przewiduje jeden z posłów, który przeszedł szkolenie. Opowiada, że trenerzy zwracają uwagę przede wszystkim na sposób mówienia i język, jakim posługują się politycy, ale nie tylko. "Pracujemy też nad gestykulacją i myślę, że właśnie to zagadnienie większości kolegów sprawia największy kłopot" - zdradza.
W trakcie debat i wywiadów trenerzy robią wszystko, by sprowokować polityka. "Zachowują się jak prawdziwi dociekliwi i niezbyt uprzejmi sejmowi reporterzy" - dodaje inny poseł PiS i przyznaje, że jemu w czasie próby przed kamerą nerwy puściły. "Mam nadzieję, że w rzeczywistości to się nigdy nie powtórzy" - usprawiedliwia się.
Jak ustaliliśmy, do przeprowadzenia szkolenia PiS wynajął warszawską firmę dr. Marka Kochana, autora wielu publikacji dotyczących marketingu politycznego.