Skoro mówi pan, że zarzuty wobec pana są bezpodstawne i jest pan absolutnie niewinny, to dlaczego nie zrzekł się pan immunitetu, by stanąć przed sądem? - o to w programie "Gość Radia ZET" pytała marszałka Grodzkiego Beata Lubecka. - Widzę, że pani redaktor wierzy w bezstronność prokuratury - odrzekł. - Życzy mi pani, by przy przypadkowo znajdujących się w okolicy kamerach, o 6 rano wyprowadzono mnie z domu w kajdankach i wieziono gdzieś do Rzeszowa - dodał. Jak mówił, doskonałym przykładem tego, że tak byłoby i w jego przypadku, są sprawy: senatora Gawłowskiego i Barbary Blidy. - Nie będę narażał Senatu na działania zbrojnego ramienia partii rządzącej. Nie pozwolę na to - zapewnia prof. Grodzki.

Reklama

- Gdybym wierzył w bezstronność prokuratury, która ma szukać dowodów winy, ale i niewinności, to prawdopodobnie zrzekłbym się tego immunitetu. Ale nie wierzę ani na jotę, że prokuratura jest niezawisła i niezależna - mówi w Radiu ZET marszałek Senatu. - Nie wierzę w bezstronność prokuratury Ziobry. Jeśli wróci normalna prokuratura, normalne procedury i temat będzie aktualny, to wtedy ok (zrzeknę się) - zapowiedział Gość Radia ZET. - Nikt nie czuje się dobrze, jak jest w powodów politycznych oczerniany, atakowany, gdzie w podtekście jest próba odzyskania Senatu – podkreślił.

Trwa ładowanie wpisu

"Nie mam sobie nic do zarzucenia"

Prof. Tomasz Grodzki podkreślił, że nigdy od nikogo nie brał pieniędzy – ani za operację, ani za przyspieszenie terminu przyjęcia do szpitala. - Przez wszystkie lata zajmowałem bardzo ważne pozycje i przez te wszystkie lata nikt nigdy nie podniósł jakichkolwiek zarzutów korupcyjnych – tłumaczył. Dodał, że dostał od swoich pacjentów kilkadziesiąt "spontanicznych" listów, w których piszą, że mogą poświadczyć bezpodstawność zarzutów. - Jeden z moich pacjentów złożył zawiadomienie do prokuratury, ponieważ przyszli do niego ludzie, którzy oferowali mu 5 tysięcy złotych, by zeznawał na moją niekorzyść. On ich wygonił. To był pan Staszczyk - był stoczniowcem i młodym powstańcem warszawskim - opowiada marszałek Senatu. - Niektórzy prokuratorzy twierdzą, że temat w ogóle nie powinien być podjęty, bo to w ogóle było wszystko dęte, jak rozmawiam z nimi w prywatnych rozmowach - mówił gość Beaty Lubeckiej.

Reklama

Pytany o to, dlaczego rozstrzygnięcie sprawy immunitetu czekało w Senacie 400 dni i czy nie było to jej przeciąganiem, marszałek zadeklarował: - Oczywiście, że nie. - Jak pani spojrzy na immunitet wiceministra PiS - 4 lata w Sejmie, immunitet jednej z wicemarszałek Sejmu - 3 lata i na końcu odrzucony wniosek - dodał. Zdaniem Gościa Radia ZET "prokuratura Ziobry nie potrafi prawidłowo przygotować wniosku". - Nie mam sobie nic do zarzucenia. Przestrzegałem cały czas regulaminu Senatu - tłumaczył marszałek.

Dopytywany o słowa wicemarszałka Senatu, który uważa, że prof. Tomasz Grodzki zrobił sobie z izby wyższej "prywatny folwark", że łamie regulamin Senatu i nadużywa immunitetu, Gość Radia ZET odpowiada: - To, że marszałek Pęk opowiada różne bzdury, zdążyliśmy się w Senacie przyzwyczaić.

Zapowiedział: - Będę musiał odbyć z nim poważną rozmowę, ponieważ wczoraj złamał regulamin prowadząc obrady, odmawiając senatorom KO repliki na ataki min. Horały.

- Robimy wszystko, by zakusy PiS na uczynienie z Polski państwa autorytarnego, dyktatorskiego, by je powstrzymywać wszystkimi siłami i jako Senat mamy tu pewne zasługi – mówił w programie "Gość Radia ZET" marszałek Senatu. - Niech pani sobie wyobrazi, jakby nie było Senatu w tym kształcie – byłoby pozamiatane – podsumował.