Samolot Boeing 737, którym delegacja senacka z marszałkiem Grodzkim wracała z wizyty w Maroku, awaryjnie lądował w poniedziałek w Zurychu z powodu pękniętej szyby w kokpicie pilotów.

Reklama

Podczas wtorkowej konferencji prasowej po powrocie Grodzki powiedział, że po wylądowaniu w Zurychu "zaczęły się zabiegi o samolot zapasowy", którym delegacja mogłaby wrócić do Polski. Tu się zaczęły typowe polskie problemy, bo przydzielonym nam samolotem zapasowym była CASA z bazy w Krakowie - mówił. Okazało się, że CASA jest, ale piloci już skończyli pracę, wypracowali swoje godziny i nie ma drugiej załogi. Nie wiadomo, kiedy ta CASA poleci - powiedział Grodzki.

Skurkiewicz zarzucił Grodzkiemu kłamstwo

Wojciech Skurkiewicz we wtorek powiedział PAP że sytuacja nie wyglądała tak, jak opisywał to Grodzki. Nie jest prawdą, że nie mogliśmy skompletować załogi. To są absolutne bzdury, które nijak mają się do rzeczywistości, marszałek Grodzki kłamie - powiedział i dodał że jest to "nieuprawnione szkalowanie wojska polskiego".

Reklama

Wiceszef MON zaznaczył że "instrukcja HEAD jednoznacznie mówi jakie są procedury i jak należy działać, ona jest dla nas świętością". CASA i załoga były do dyspozycji od godziny 12 dnia wczorajszego, od momentu, kiedy zaczęły się przygotowania do lotu powrotnego Boeinga 737 do Warszawy - dodał.

Wcześniej Grodzki przekonywał, "prawidłowo to powinno działać tak, że jak zgłaszamy awarię, samolot zapasowy powinien być gotowy do wykonania swojej operacji samolotu zapasowego natychmiast". I to się nie zdarzyło - podkreślił marszałek senatu.

Reklama

Skurkiewicz odpowiedział, że zarówno samolot, jak i załoga były gotowe, a to "podwładny Grodzkiego odwołał lot CASĄ". Jeżeli jest jakiekolwiek uszkodzenie samolotu, jest używany drugi samolot albo inny zastępczy - powiedział.

Autor: Adrian Kowarzyk