"Newsweek" dotarł do protokołów przesłuchań podpułkownika BOR Arkadiusza Koschalke. To on miał ochraniać Leppera, gdy ten był wicepremierem i ministrem rolnictwa. To on miał pełnić służbę w dniu, w którym do drzwi biura szefa Samoobrony miał zapukać kolega z partii. Koschalke miał usłyszeć wówczas, jak Woszczerowicz ostrzegał Leppera przed akcją CBA. Chodziło o zasadzkę, w której polityk miał być zdemaskowany jako biorący łapówki za odrolnianie gruntów.
Jeśli zeznanie Koschalkego nie zostało spreparowane ani wymuszone, oznacza to, że potwierdza się wersja zdarzeń, którą głosi PiS. Partia wierzy w dowody śledczych utrzymujących, że Lepper usłyszał o akcji CBA od Woszczerowicza, a ten od biznesmena Ryszarda Krauzego. Ten ostatni z kolei miał dowiedzieć się o zasadzce od ówczesnego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Wszyscy zaprzeczają, że tak było.
Wersja lansowana przez polityków Prawa i Sprawiedliwości głosi, że 5 listopada 2007 roku Ryszard Krauze odbył serię spotkań: najpierw z Kaczmarkiem, później z Woszczerowiczem. Poseł Samoobrony miał przekazać tę sensacyjną wiadomość swemu szefowi następnego dnia rano.
Protokół z przesłuchania Koschalkego trafił już do tajnej kancelarii Sejmu. Ma być on wykorzystany przez komisję śledczą, która bada czy w sprawie przecieku nie było nacisków na prokuratorów i służby - donosi "Newesweek".
Mimo zaprzeczeń bohaterów tzw. afery gruntowej, są dowody, że to Lech Woszczerowicz z Samoobrony ostrzegł Andrzeja Leppera przed zasadzką CBA. Wynika to z protokołów zeznań kogoś, kto miał być przypadkowym świadkiem przecieku - oficera Biura Ochrony Rządu, który ochraniał Leppera.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama