"Dziennik” ujawnił w czwartek, że certyfikaty otrzymały m.in. klub piłkarski Widzew i mało znana spółka Sovereign Capital. Obie wykorzystały Transparency International (TI) do walki z urzędami, z którymi mają kłopoty.

Reklama

>>>Wątpliwy biznes pogromców korupcji

"Certyfikat moralności” przyznawany jest po audycie TI. Nie wiadomo, jak dokładnie wygląda. Wiadomo, że zaudytowane firmy zostają członkami stowarzyszonymi TI Polska. To oznacza, że płacą do kasy organizacji po kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie i mogą używać logo szanowanej na świecie organizacji. TI w e-mailu odpowiedziała nam, że "audyt nie jest co do zasady odpłatny, jednakże w przypadku konieczności poniesienia kosztów audytu staramy się otrzymać ich refundację od podmiotu ubiegającego się o członkostwo wspierające”.

Po naszej czwartkowej publikacji w rozmowie z PAP specyfikę certyfikatów próbował wyjaśnić Paweł Kamiński, opisany przez nas działacz, który łamał kodeks etyczny organizacji. Zasiadał w zarządzie i pracował jednocześnie w biurze poselskim Pitery. Za rządów PO trafił do kadr Ministerstwa Sprawiedliwości.

"To, co prowadzimy, to audyt antykryzysowy, który ma sprawdzić i zweryfikować, czy podmioty wspierające Transparency International dają rękojmię wykonywania swoich zobowiązań" - powiedział.

Przyznał, że w roku 2006 i 2007 członkiem wspierającym TI był koncern farmaceutyczny Baxter. Jednak - jak powiedział Kamiński - TI wycofała się z tego, "gdyż przeprowadzone symulacje wykazywały, że mogło się to przyczynić do osłabienia pozycji Transparency”. Tymczasem jak ustalił DZIENNIK, to właśnie m.in. Kamiński (wtedy asystent Pitery) prowadził dobrze płatne szkolenia dla Baxtera.

W 2007 r. w TI powstał raport o planowanej zmianie prawa farmaceutycznego. Powstał na podstawie informacji Federacji Pacjentów Polskich, którą sponsorują m.in. koncerny farmaceutyczne. Krótko przed tym wśród darczyńców TI Polska znalazł się właśnie Baxter.

Reklama

W czwartek w obronie TI Polska stanęła sama Julia Pitera. Uznała, że troje jej asystentów poselskich pracujących jednocześnie we władzach TI Polska, nie łamało standardów: "Organizacje pozarządowe typu <watchdog> - zarówno w Polsce, jak i na świecie - z zasady zrzeszają m.in. osoby poszkodowane przez instytucje publiczne, które bronią swoich praw" - powiedziała. Według Pitery trzech jej asystentów nie działało w konflikcie interesów.

DZIENNIK napisał m.in., że TI Polska i Pitera równolegle interweniowali w Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie, na której zależało spółce Sovereign Capital, sponsorowi Transparency. Pitera wysłała nawet do KNF rządową kontrolę. Odnosząc się do tego zarzutu, Pitera stwierdziła, że jednym z instrumentów nadzoru premiera m.in. nad KNF jest kontrola.

Ale Katarzyna Biela, rzecznik KNF, twierdzi że kontrola nie miała podstaw prawnych: "Sprawdzano szkolenia pracowników KNF w 2008 r., a jako podstawę prawną podano przepis, który ma zastosowanie tylko do kontroli zadań zleconych przez rząd lub premiera".

Kontrola wysłana przez Piterę skończyła się 3 tygodnie temu. Nie stwierdziła istotnych nieprawidłowości.