Izolacja stała się oczywista: Orban spotkał się ze zbankrutowanymi politykami, takimi jak byli premierzy Czech i Słowenii, podczas gdy obecni przywódcy UE, w tym liderzy krajów V4 – zwłaszcza Polacy – ostentacyjnie unikali Węgier – stwierdził Gyori.

Reklama

W niedzielę podczas obchodów Dnia Św. Stefana, pierwszego króla Węgier i założyciela państwa, oraz w trakcie lekkoatletycznych mistrzostw świata, w Budapeszcie pojawiło się kilku aktualnych i byłych przywódców państw.

Najważniejszy gość

Na zaproszenie Orbana przyjechali m.in. prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, prezydent Serbii Aleksandar Vuczić, emir Kataru, przywódcy państw Azji Środkowej, a także byli premierzy Czech – Andrej Babisz, Słowenii – Janez Jansza oraz były kanclerz Austrii – Sebastian Kurz.

Najważniejsze znaczenie miała - zdaniem analityka - wizyta prezydenta Turcji.

Bliższe stosunki węgiersko-tureckie mogłyby dać węgierskiemu rządowi możliwość manewrowania po stronie tureckiej w kwestiach ważnych dla NATO i Unii Europejskiej, zwiększając w ten sposób ograniczone pole manewru w zachodnim systemie sojuszy – podkreślił Gyori.

Jak dodał, węgierscy wyborcy mają jednak niewielką wiedzę na temat Azerbejdżanu, Kirgistanu, Turkmenistanu czy Uzbekistanu. Rząd może co najwyżej wykorzystać te spotkania, aby po raz kolejny zademonstrować sukces +otwarcia na Wschód+ – ocenił ekspert instytutu Political Capital.

Kraje te odgrywają również rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego Węgier, głównie poprzez Turkish Stream (gazociąg z Rosji przez Morze Czarne do europejskiej części Turcji - PAP) , który może stać się priorytetową trasą dla rosyjskiego gazu, jeśli Ukraińcy spełnią swoją groźbę i w przyszłości nie będzie nowej rosyjsko-ukraińskiej umowy tranzytowej – dodał.

Z Budapesztu Marcin Furdyna