Te profesjonalne instrumenty mobilizacji mas to: przesada, kłamstwo, kalumnia, potwarz, psychoza, groźba, resentyment, lęk – pisze niedoszły premier z Krakowa. I dodaje, że uzyskana w ten sposób frekwencja nie jest niczym dobrym, bo zmobilizowana wspólnota, która ruszyła do urn, pokazuje „coraz bardziej nikczemne oblicze”.
Kiedy niemal wszyscy komentatorzy podkreślają, że 15 października stał się prawdziwym świętem demokracji, głos Rokity brzmi jak zgrzyt żelaza przeciąganego po szkle. I choć rozumiem, z czego mogą wynikać jego konkluzje, trudno mi się z nim zgodzić. Jak dla mnie te wybory przyniosły mnóstwo dobrych wiadomości.
CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>