Dwa lata temu media ujawniły, że Markowski - ówczesny lider PiS w Bydgoszczy i wiceszef klubu parlamentarnego PiS - od sześciu lat, co miesiąc, pobierał z kasy Sejmu 2 tys. zł na pokrycie kosztów noclegu w stolicy. Problem polegał na tym, że jednocześnie posiadał w Warszawie własne mieszkanie. Po ujawnieniu tych informacji szef PiS i ówczesny premier, Jarosław Kaczyński, skreślił Markowskiego z listy wyborczej do Sejmu.
>>>Były poseł PiS ukarany za oszukanie Sejmu
"Stan faktyczny sprawy jest bezsporny, a korzystanie z ryczałtu było uprawnione" - stwierdził sędzia Michał Kowalski. I przypomniał, że poseł złożył oświadczenie o nie zameldowaniu w Warszawie. "Markowski faktycznie nie dysponował warszawskim mieszkaniem, ani też nie czerpał z niego żadnych korzyści. Oskarżony nigdy nie czuł się właścicielem tego mieszkania, a jego wyjaśnienia w tej sprawie są spójne i logiczne" - tłumaczył.
Wyrok sądu nie jest prawomocny, ale i tak ucieszył byłego posła PiS. "Jestem zadowolony z decyzji sądu i że ma nadzieję, że taki sam wyrok ostatecznie zapadnie w sprawie cywilnej" - powiedział Markowski. W zeszłym tygodniu warszawski sąd okręgowy zobowiązał go do zwrotu 138 tys. zł. pobranego ryczałtu. Proces cywilny wytoczyła mu Kancelaria Sejmu.