Według Leppera rozmowy odbywały się między innymi w gabinecie byłego premiera. W jednej z nich wzięli udział - jak zeznał - były minister edukacji Roman Giertych i były poseł Samoobrony Janusz Maksymiuk.

Reklama

Lepper twierdzi, że wśród polityków, "których należy sprawdzić", Jarosław Kaczyński wymieniał obecnego wicemarszałka Sejmu Jerzego Szmajdzińskiego i szefa MSWiA Grzegorza Schetynę. Były minister rolnictwa powiedział, że zrozumiał wypowiedź Kaczyńskiego w kontekście, "że trzeba się im przyjrzeć". "Sugerowane było jednoznacznie, że są odpowiedni ludzie, którzy to robią" - dodał przed komisją.

Andrzej Lepper podkreślił, że Jarosław Kaczyński twierdził, iż "należy sprawdzić" niektórych biznesmenów, między innymi Henryka Stokłosę, Jana Kulczyka i Krzysztofa Krauze. Zaznaczył, że była mowa także o kilku dziennikarzach "w kontekście, że na nich też trzeba zbierać".

"Na pewno było wymienione nazwisko Tomasza Lisa, pani (Moniki) Olejnik" - stwierdził. "Była nawet mowa o jakiejś działce pana Lisa na Mazurach" - mówił. Dodał, że nie pamięta jednak szczegółów. Według Leppera, Jarosław Kaczyński mówił także o dziennikarzach "Teraz my" TVN Tomaszu Sekielskim i Andrzeju Morozowskim.

Reklama

Lepper zaznaczył, że Kaczyński nie mówił o konkretnych działaniach, jakie należałoby podjąć wobec wymienianych przez niego polityków, dziennikarzy i biznesmenów. "To była ogólna konkluzja <jak się chce, to na każdego się znajdzie>. To nie było takie luźne, frywolne powiedzenie sobie" - ocenił.

Dzisiejsze przesłuchanie Andrzeja Leppera przed komisją trwało sześć godzin. Były minister będzie przesłuchany jeszcze raz - najprawdopodobniej w październiku.