Na piątkowych wiecach w Georgii i Wisconsin kandydatka Demokratów stanęła w obronie prawa do aborcji, które zostało ograniczone po orzeczeniu Sądu Najwyższego w 2022 roku, odbierającym kobietom federalne gwarancje prawa do przerywania ciąży.

Chodzi o obowiązujące od 1973 roku orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie Roe przeciw Wade (Roe vs. Wade), które gwarantowało konstytucyjne uprawnienia do aborcji. Po uchyleniu go w 2022 roku, o dopuszczalności aborcji decydują samodzielnie poszczególne stany. Od tego czasu ponad 20 stanów zabroniło aborcji bądź skróciło termin, w którym jest ona dopuszczalna.

Reklama

Kamala Harris atakuje Trumpa. Chodzi o aborcję

Jedna na trzy kobiety w Ameryce mieszka w stanie, w którym aborcja jest zakazana z powodu Trumpa – powiedziała w piątek Harris na wiecu w Atlancie, stolicy stanu Georgia. Według niej to właśnie Trump, który za swojej prezydentury mianował konserwatywnych sędziów do Sądu Najwyższego, jest "architektem" tego "kryzysu zdrowotnego".

Wiceprezydentka przypomniała sprawę 28-letniej Amber Thurman, u której wystąpiły rzadkie powikłania po zażyciu pigułki aborcyjnej. Thurman zmarła w sierpniu 2022 roku w Georgii z powodu braku odpowiedniego leczenia.

Choć Harris wypowiadała się otwarcie w sprawie aborcji po orzeczeniu Sądu Najwyższego, to w Georgii i Wisconsin zrobiła to po raz pierwszy od czasu zastąpieniu Joe Bidena w wyścigu prezydenckim – zauważa agencja AP.

Partia Demokratyczna liczy, że sprawa aborcji będzie silną motywacją dla wyborców w zbliżającym się głosowaniu. Według ośrodka badawczego AP-NORC, około połowa wyborców twierdzi, że podejście do aborcji będzie dla nich bardzo istotne podczas głosowania.

Reklama

Wybory prezydenckie w USA odbędą się 5 listopada, ale w niektórych stanach głosowanie już się rozpoczęło. Od piątku swoje głosy mogą oddawać wyborcy w Wirginii, Minnesocie i Dakocie Południowej.

Obserwuj kanał Dziennik.pl na WhatsAppie