Wczoraj rząd zebrał się na nieformalnym posiedzeniu. Przez trzy tygodnie, od 8 września, ministrowie mieli czas, by przyjrzeć się projektowi budżetu na 2010 rok przedstawionemu przez ministra finansów. Kilku przygotowało swoje propozycje zmian i przesunięć. Ale zdaniem członka władz Platformy Obywatelskiej założenie było takie, by nie dokonywać żadnych zmian w propozycji ministra Jacka Rostowskiego. "Na to wszystko potrzeba czasu i większej wiedzy. Więc lepiej poczekać z przesunięciami na wyniki II kwartału tego roku i dokonać ich w trakcie prac sejmowych" - twierdzi nasz rozmówca.
Rada Ministrów nie zmieni dziś także nic w podstawowych założeniach budżetu. "Nie ma o tym mowy" - mówi bliski współpracownik ministra finansów. Podkreśla, że wskaźniki, takie jak planowany wzrost PKB czy wysokość deficytu budżetowego, muszą być potraktowane jako "sztywne". "Ich wstępna akceptacja była 8 września, a nie mamy tylu nowych danych, by przewidywać nowe tendencje" - mówiła wczoraj w wywiadzie dla nas wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. Wskaźników makroekonomicznych i wysokości deficytu Sejm już nie może ruszać. Projekt przyszłorocznego budżetu został skonstruowany przy założeniu wzrostu PKB na poziomie 1,2 proc., jednoprocentowej inflacji średniorocznej, prognozowanym bezrobociu na koniec roku wynoszącym 12,8 proc. oraz deficytem budżetowym w wysokości 52,2 mld zł.
Zgodnie z konstytucją projekt ustawy budżetowej wraz z uzasadnieniem musi trafić do Sejmu najpóźniej 30 września. Parlament ma cztery miesiące na prace nad ustawą. Najpóźniej 30 stycznia budżet musi zostać przekazany do podpisu prezydenta. Jeśli parlament nie dotrzyma tego terminu, prezydent ma prawo rozwiązać Sejm. Budżet jest jedyną ustawą, której Lech Kaczyński nie może zawetować.
Rząd miał się dziś zająć nie tylko projektem budżetu, ale i planem wychodzenia z wysokiego deficytu finansów publicznych. "Dokument miał być gotowy na ten tydzień, ale prace nad nim jeszcze trwają" - przyznaje nasz rozmówca z resortu finansów. Pracuje nad tym głównie biuro ministra Michała Boniego.
Ale zgodnie z ustawą o finansach publicznych rząd przyjmie dzisiaj do wiadomości i przekaże do Sejmu wraz z budżetem opracowywaną co roku trzyletnią strategię zarządzania długiem sektora finansów publicznych. Z przygotowanych w 2008 roku planów rządu na lata 2009 - 2011 nic nie wyszło. Spełniły się za to wszystkie zagrożenia, łącznie ze spowolnieniem gospodarczym w Polsce i na świecie oraz "zakłóceniami procesu wejścia Polski do strefy euro".