"Moje rozmowy były podsłuchiwane" - oświadczył Roman Giertych w TVN24. Jego zdaniem nagrywanie kontaktów telefonicznych oskarżonego z adwokatem to przestępstwo. Dlaczego?

Reklama

"Jeśli okaże się, że stenogramy trafiły do prokuratorów, sprawę trzeba będzie powtórzyć. Druga strona mogła wiedzieć, jaką przyjęliśmy linię obrony" - przekonuje Giertych, który wcześniej był pełnomocnikiem Wojciecha Sumlińskiego. "Adwokacka tajemnica jest rzeczą świętą" - podkreśla.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podsłuchiwała Wojciecha Sumlińskiego, którego podejrzewano o to, że za pieniądze oferuje wykreślenie nazwisk z raportu komisji weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych. W ramach tej operacji podsłuchano również rozmowy z innymi dziennikarzami - Bogdanem Romanowskim z TVN24 i Cezarym Gmyzem z "Rzeczpospolitej".

>>>ABW: Rymanowski? Nie podsłuchiwaliśmy

Stenogramy ze spisanymi prywatnymi rozmowami dziennikarzy nie zostały jednak zniszczone. Prokuratura uznała, że należy je zachować, bo mogą być pomocne w innych sprawach. Chodziło na przykład o próbę samobójczą Wojciecha Sumlińskiego, która - jak tłumaczyli śledczy - mogła być traktowana jako utrudnianie postępowania wyjaśniającego korupcję w komisji WSI.

Kolejną sporną kwestią jest odtajnienie stenogramów przez prokuraturę i wykorzystanie ich przez wiceszefa ABW Jacka Mąkę w procesie cywilnym przeciw Cezaremu Gmyzowi z "Rzeczpospolitej".

>>>Rymanowski w szoku. Prokuratura się broni

Śledczy przekonują jednak, że decyzja o odtajnieniu była słuszna, a materiałów operacyjnych można było użyć w ten sposób.





Reklama