W tzw. większym Harlemie, rozciągającym się od East River do rzeki Hudson i na wysokość około 60 ulic w północnym Manhattanie, Afroamerykanie nie stanowią już większości, a jedynie około 40 procent mieszkańców.

W 1950 r., po kilku falach murzyńskiej migracji z południa, w Harlemie mieszkało 340 000 czarnych - 98 procent całej populacji. W 2008 r. jest ich tam już tylko 153 000, co stanowi 41 procent ludności. Coraz więcej spośród nich to Murzyni-imigranci, głównie z krajów Morza Karaibskiego.

Reklama

W tzw. centralnym Harlemie Afroamerykanie są wciąż większością - ok. 62 procent - ale i tam przybywa białych. Jeszcze w 1990 mieszkało ich tam tylko 672. Dzielnica miała wtedy opinię niebezpiecznej; nie radzono zapuszczać się tam po zmroku.

Dziś w centralnym Harlemie mieszka już ponad 13 800 białych. W okresie niebotycznie rosnących cen mieszkań w Nowym Jorku przyciągają ich stosunkowo niższe ceny w dzielnicy murzyńskiej.

W efekcie ulega ona procesowi nazywanemu "gentryfication" - ceny nieruchomości rosną, domy są czystsze i lepiej zadbane, ulice stają się bezpieczniejsze.

Na początku ubiegłej dekady przykład dał m.in. ustępujący z urzędu prezydent Bill Clinton, który otworzył w Harlemie swoje biuro i spędza tam wiele czasu.