Bandyta miał dwa pistolety. Najpierw ostrzelał pobliski posterunek policji. Jeden strzał padł też w budynku poczty w mieście Limay na zachód od stolicy Francji. Z przestępcą rozmawiali policyjni negocjatorzy. Próbowali namówić porywacza, by uwolnił zakładników, wśród których byli pracownicy poczty, ale też klienci. Niestety, negocjacje zakończyły się fiaskiem.
Dramat zakładników trwał ponad trzy godziny. Na szczęście nikt nie został ranny. Zastrzelony porywacz miał 25 lat.