W stolicy Rosji ruszyło istne polowanie na Gruzinów. Milicja sporządza "czarne listy" - sprawdza, gdzie pracują, mieszkają, w jakich lokalach się spotykają. Najgorzej, że rosyjska nagonka objęła również Bogu ducha winne dzieci. Mundurowi zjawiają się w szkołach i spisują gruzińskich uczniów.

Po co ten spis? Władze rosyjskie - jak zwykle przy takich okazjach - znalazły wygodną wymówkę. Tłumaczą, że to rutynowe działania milicjantów, którzy wyłapują jak co dzień - nielegalnych cudzoziemców. Ale rzeczywistość jest inna. Obnażają ją dziennikarze z największych rosyjskich gazet i rozgłośni radiowych.

Powód, to konflikt, który wybuchł po tym, jak Gruzja zatrzymała w ubiegłym tygodniu kilku rosyjskich oficerów, zarzucając im, że szpiegowali dla Rosji. Oburzeni Rosjanie zablokowali połączenia komunikacyjne z Gruzją. Nie wydają też Gruzinom wiz i podniosą im ceny za gaz. Zebrali nawet wojsko nad granicą gruzińską.