Olbrzymia skała o średnicy kilometra zbliża się do naszej planety. Według astronoma, może uderzyć w Ziemię pod koniec października. Rosyjski astronom obliczył już jej tor lotu. Kometa uderzy prosto w planetę. I to będzie koniec naszej cywilizacji.

Wystarczy, że skała wpadnie na przykład do Pacyfiku. Gigantyczne fale tsunami zaleją wtedy wszystko. Tropikalne wyspy przestaną istnieć, pod wodą znajdzie się też spora część Australii. A jeśli uderzy w ląd, dojdzie do podobnej tragedii. Bo rosyjscy naukowcy spekulują, że takie uderzenie może spowodować gigantyczne trzęsienie ziemi, które zdruzgocze wszystkie miasta. A gdy pył z wybuchu zasłoni niebo, na powierzchnię planety nie dotrą promienie słoneczne. I zacznie się wielka epoka lodowcowa.

Reklama

Co zrobić, gdy ta asteroida będzie już blisko Ziemi? Rosjanie mają szalony pomysł. Chcą o skałę rozbić kilkanaście rakiet wypełnionych... białą kredą. Wierzą, że w ten sposób przyciągną do niej więcej promieni słonecznych i zmienią jej kurs. Tyle że do takiej asteroidy, jaką wykrył Fiodorowski, potrzeba by było 250 tysięcy ton kredy i 90 rakiet. Zresztą nie wiadomo, czy to zadziała.

Pozostaje nam tylko zaciskać kciuki, że rosyjski astronom gdzieś popełnił błąd w obliczeniach.