Europejscy przywódcy są zgodni: po Rumunii i Bułgarii przez kilka lat nie będzie można przyjmować do Unii nowych krajów. Dlaczego? Powód jest prosty - unijna administracja jest tak przeciążona, że najpierw konieczna jest jej reforma. Nikłą nadzieję na dołączenie do Unii może mieć jeszcze Chorwacja. Na pewno jednak nie uda się to Czarnogórze, Albanii, Ukrainie czy Mołdawii.

Na razie powód do radości mają tylko Bułgarzy i Rumuni. Już szykują się do wielkiego święta. W stolicy Rumunii - Bukareszcie - są nie tylko przywódcy i najważniejsi politycy kraju, ale też przewodniczący Parlamentu Europejskiego Josep Borell oraz komisarz ds. rozszerzenia UE Olli Rehn.

W przypadku Rumunii trudno jednak powiedzieć, że Unia łączy. Prezydent i premier tego kraju zwyczajnie się nie lubią. Dlatego obaj wezmą udział w konkurencyjnych imprezach z okazji nadejścia Nowego Roku oraz przystąpienia do wspólnoty.