Gdy prezydent mówił o Iraku, większość członków Senatu i Izby Reprezentantów wymownie milczała. Bush nie przekonał do siebie opozycji, mimo że wygłaszanie orędzia rozpoczął od gratulacji dla nowej demokratycznej przewodniczącej Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi. Podkreślił historyczne znaczenie faktu, że po raz pierwszy w dziejach to czwarte w hierarchii władzy w USA stanowisko objęła kobieta.

Prezydent odrzucił argumenty Demokratów, domagających się wycofania wojsk USA z Bagdadu. Zdaniem prezydenta doprowadziłoby to zaciętych walk między szyitami i sunnitami i do upadku obecnego irackiego rządu.

Prezydent wezwał do "konfrontacji" z nuklearnymi programami Iranu i Korei Północnej, położenia kresu przemocy w Darfurze i wsparcia dla pokoju i demokracji na Bliskim Wschodzie.

Także sprawy wewnętrzne Bush powiązał z zaangażowaniem USA na świecie. Zaapelował m.in. do Amerykanów o zmniejszenie o 20 proc. w ciągu 10 lat zużycia benzyny i zapowiedział wspieranie przemian demokratycznych na Kubie, Białorusi i na Bliskim Wschodzie. Sprawie paliw Bush poświęcił szczególnie dużą część 50-minutowego wystąpienia. Mówił o zróżnicowaniu źródeł energii i ich produkowaniu z alternatywnych surowców - etanolu i biodiesla.