Gdy premierem został Janukowycz, Ukraina w sprawach polityki zagranicznej zaczęła mówić dwugłosem. Prezydent i opozycja chcieli szybkiego przystąpienia do Unii Europejskiej i NATO, a premier i popierająca go koalicja mieli zgoła odmienne zdanie. Głośno mówili "nie" dla Sojuszu Północnoatlantyckiego i wspólnoty europejskiej. Do dzisiaj.

Po spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, Janukowycz nagle stwierdził, że Ukraina chce do Unii. "Będziemy robić wszystko, by jak najszybciej przystąpić do Unii Europejskiej. Cieszymy się, że drzwi do wspólnoty pozostają dla nas otwarte" - powiedział Janukowycz. I ma nadzieję, że w nowej umowie o partnerstwie między Unią Europejską a Ukrainą uda się wprowadzić zapis o "perspektywie przyłączenia do Unii jego kraju".

Negocjacje na temat nowej umowy mają rozpocząć się już 5 marca. Unia chce w niej zapisów m.in. o utworzeniu strefy wolnego handlu między UE a Ukrainą. Być może znajdzie się tam też zapis mówiący o pełnej integracji Ukrainy w przyszłości. Merkel zapewniła też Janukowycza, że będzie wspierać starania jego kraju o przyjęcie do Światowej Organizacji Handlu.