Mieszkający w stanie Indiana Eric Johnson zamiast zawieźć córkę Emily do szkoły, zmusił ją, by pojechała z nim na małe lotnisko. Tam wsadził ją do jednosilnikowej cessny. Wystartował. Godzinę krążył w powietrzu. Nagle zadzwoniła jego komórka. To była żona Erica, Beth. Chciała się dowiedzieć, dlaczego mimo wcześniejszej obietnicy nie zawiózł córki do szkoły - pisze "Fakt".

"Mam Emily i już nigdy ci jej nie oddam. Nigdy jej już nie zobaczysz!" - rzucił z pasją do telefonu Eric. W tle Beth usłyszała przeraźliwe szlochanie swojej ukochanej córeczki. "Mamusiu, przyjdź po mnie, zabierz mnie" - łkała przerażona ośmioletnia dziewczynka. Chwilę potem sygnał się urwał. Beth czuła, że jej były mąż zrobił coś strasznego. Nie sądziła jednak, że Eric posunie się do mordu na własnym dziecku.

Z prędkością ponad 200 km/h wbił się w dom swojej eks-teściowej Vivian Pace. Zabił siebie i Emily. Teściowa, która w momencie katastrofy czytała książkę w salonie, cudem przeżyła.

"Zabił moją jedyną i najukochańszą córeczkę. Jedyny sens mojego życia. Już nie mam dla kogo żyć" - zalewa się łzami matka dziewczynki. Nie ma wątpliwości, że zrobił to z zemsty. "Eric był bardzo zaborczy. Nie podobało mu się to, że po rozwodzie Emily mieszka ze mną. A przecież sąd przyznał nam obojgu prawo do opieki nad dzieckiem" - płacze kobieta.

Wiele wskazuje na to, że mężczyzna planował tę zbrodnię od czasu rozwodu. "Jeszcze rok temu, gdy sprawa rozwodowa była w toku, zapisał się na kurs pilotażu" - ujawnia teściowa Erica, Vivian Pace.









Reklama