Ratownicy nie mogą dotrzeć do zasypanych, bo korytarz jest bardzo zadymiony. A do tego jest ryzyko, że będą kolejne eksplozje. Akcja wciąż trwa. Wciąż zmieniają się także informacje o liczbie górników, którzy byli pod ziemią w chwili wybuchu.

Kopalnią "Uljanowska" w Nowokuzniecku zatrzęsło ok. godz. 8.30. Eksperci twierdzą, że była to eksplozja metanu, ale nie wykluczają też samozapłonu pyłu węglowego.

"Uljanowska" jest najmłodszą kopalnią w tym regionie. Powstała zaledwie pięć lat temu. Do tej pory nie było tam żadnego wypadku.

Według gubernatora obwodu kemerowskiego Amana Tulejewa, który kieruje akcją ratunkową, w poniedziałek "miał być uruchomiony najnowszy angielski system zapewniania bezpieczeństwa przy pracach podziemnych". Jak dodał gubernator, "główny inżynier i całe kierownictwo kopalni poszło z przedstawicielami firmy sprawdzać działanie tego systemu". Wszyscy zginęli.

Metan jest w powietrzu zawsze tam, gdzie są pokłady węgla. Kiedy zmiesza się z powietrzem, może dojść do tragedii. Wystarczy, że jest go dziesięć razy mniej niż samego powietrza i iskra, żeby nastąpił wybuch.

Dlatego walka z groźnym metanem spędza sen z powiek specjalistom od górnictwa. Problem jest tym większy, że górnicy schodzą coraz niżej i niżej, szukając węgla. Im dalej w głąb, tym więcej metanu, a naprawdę niebezpiecznie robi się poniżej 500 metrów.