Pierwsi pojawili się emigranci z Wietnamu. Domagali się, by wietnamskie władze wprowadziły swobody religijne i przestały prześladować ich kolegów, którzy wciąż żyją w klasztorach w Wietnamie. Policja nie reagowała na tę demonstrację, licząc, że skoro to buddyjscy mnisi, to zamieszek nie będzie.

Reklama

Mundurowi się jednak przeliczyli. Do akcji wkroczyli mnisi z Kambodży, którzy chcieli przegnać tych z Wietnamu. Wszystko zakończyło się jedną wielką bijatyką między zwaśnionymi kapłanami. Tłukących się mnichów musiała rozdzielić policja.

Teraz w areszcie będą mogli się zastanowić nad naukami Buddy.