Obie strony nie liczą się ze śmiercią cywili. Na oślep bombardują osiedla mieszkalne Mogadiszu, w których stacjonuje wróg. Zarówo Etiopczycy, jak i islamscy rebelianci używają moździerzy, karabinów maszynowych i dział przeciwlotniczych. Etiopczycy dodatkowo strzelają z czołgów.
Ludzie nie mogą ukryć się w domach, które jeden po drugim stają w płomieniach. Tysiące osób ucieka ulicami. Niestety, tam również spadają bomby. Na chodnikach leżą ciała zmasakrowanych uciekinierów. Szpitale są przepełnione rannymi. Ali Ahmed z organizacji charytatywnej Human Rights wylicza, że w trwających od pięciu
dniach walkach zginęło już co najmniej 219 cywili. Kilka tysięcy uciekło z domów i mieszka w obozach dla uchodźców, gdzie zaraz wybuchną epidemie.
Chaos w Somalii trwa od 1991 roku. Ostatni konflikt wybuchł w ubiegłym roku, kiedy to tzw. Unia Trybunałów Islamskich (ówczesny rząd Somalii powiązany z Al-Kaidą) wypowiedział wojnę Etiopii.
Somalia tonie we krwi cywili, a świat nie reaguje. Tylko dziś na ulicach Mogadiszu - stolicy Somalii - zginęło od bomb i karabinów maszynowych co najmniej 51 osób. Drugie tyle jest rannych. Od pięciu dni wojska sąsiadującej Etiopi, która chce mieć w Mogadiszu podległy sobie rząd, walczy z somalijskimi partyzantami powiązanymi z Al-Kaidą.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama