"Lekcja komunizmu jest nadal aktualna, ponieważ zło i nienawiść, które inspirowały jego zbrodnie, są wciąż obecne i działają na świecie" - kontynuował Bush. Nie zawahał się porównać komunistów do terrorystów islamskich, czyli - jak ich nazwał - zwolenników morderczej ideologii, która pogardza wolnością i ma ekspansjonistyczne ambicje, i dąży do totalitarnych celów.

Bush wspomniał o Rosjanach zamordowanych w czasie czystek stalinowskich, Ukraińcach zagłodzonych na śmierć podczas Wielkiego Głodu i o Bałtach deportowanych na Syberię. Ale nie tylko. Bo mówił również o ofiarach maoistowskiego Wielkiego Skoku i rewolucji kulturalnej w Chinach, ludobójstwie w Kambodży Pol-Pota. Do ofiar komunizmu zaliczył też Kubańczyków, którzy zginęli w czasie ucieczki morzem do USA przed reżimem Fidela Castro. "Pomnik ten uświęci ich cierpienie i ofiarę w sumieniu świata" - mówił Bush.

Data odsłonięcia pomnika nie jest przypadkowa. 20 lat temu ówczesny prezydent USA Ronald Reagan wezwał w Berlinie ówczesnego sekretarza generalnego KC KPZR Michaiła Gorbaczowa, aby zburzył mur berliński. Dla wielu był to symboliczny koniec zimnej wojny.

Pomysłodawcą pomnika - kopii słynnej "Bogini Demokracji" wzniesionej przez chińskich studentów w czasie demonstracji na placu Tiananmen - był historyk Lee Edwards. Szybko spodobał się Amerykanom, którzy chętnie dawali pieniądze na jego budowę. W sumie, z prywatnych datków, udało się uzbierać prawie milion dolarów.