Papandreu w ogłosił, że podatek od dochodów dla firm zostanie zmniejszony z 20 do 24 procent, co ma zwiększyć inwestycje i konkurencyjność. Premier zamierza także otworzyć dostęp do takich zawodów, jak notariusze, farmaceuci, kierowcy ciężarówek i taksówkarze. Zapowiada również deregulację rynku energetycznego, wyznaczenie celów prywatyzacyjnych i uproszczenie wydawania licencji na działalność gospodarczą.
Według policji w manifestacji poprzedzających przemówienie premiera udział wzięło ok. 20 tys. osób, które przemaszerowały głównymi drogami miasta do parku, gdzie odbywały się coroczne targi międzynarodowe, na których premier wygłosił przemówienie.
Policja musiała użyć gazu łzawiącego, gdy młodzi demonstranci zaatakowali funkcjonariuszy. Nikogo nie aresztowano, lecz tuż przed rozpoczęciem manifestacji policja przesłuchała 20 osób, w tym 15 obcokrajowców: Hiszpanów, Włochów, Brytyjczyków i Portugalczyka, którzy przybyli do Salonik na znak solidarności z Grekami.
Do demonstracji w drugim co do wielkości mieście Grecji wezwały główne związki zawodowe oraz partie prawicy. "Syndykaty nie zgadzają się z polityką ekonomiczną i społeczną rządu" - powiedział Spiros Papaspiru, przewodniczący związku zawodowego ADEDY, reprezentujący pracowników państwowych.
W tym roku manifestantów było dwa razy więcej niż przed rokiem. Jak pisze agencja AFP, jest to oznaka braku poparcia społeczeństwa dla środków oszczędnościowych przyjętych przez rząd w zamian za pożyczkę z Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości 110 mld euro.
"Chcą, żeby ludzie płacili, ale to przedsiębiorcy i bankierzy zabrali te pieniądze" - tłumaczył 24-letni Manolis Spatis, absolwent ekonomii, który na demonstrację przyjechał z Aten. Emerytowana profesor ekonomii Maria Styllu skarżyła się, że jej emerytura zmniejszyła się o 30 procent po przyjętej latem reformie systemu emerytalnego.
Również w sobotę policja aresztowała starszego mężczyznę, który rzucił butem w premiera Papandreu. Staruszek, któremu nie udało się trafić w szefa rządu, został wypuszczony, gdyż Papandreu powiedział, że nie wniesie oskarżenia.
Socjalistyczny rząd, który zdobył władzę w październiku, aby uniknąć bankructwa kraju pogrążonego w kryzysie zadłużenia publicznego, zgodził się na wprowadzenie najbardziej drastycznych środków oszczędnościowych w historii Grecji.
Postanowiono m.in. wstrzymać nabór pracowników do służby państwowej, zmniejszyć zarobki urzędników, ograniczyć świadczenia socjalne i podnieść wiek emerytalny z obecnych średnio 61,3 do 65 lat.