Prezydent Francji Nicolas Sarkozy groził szefowi Komisji Europejskiej Jose Manuelowi Barroso, że nigdy nie przyjedzie do Brukseli, jeśli komisarz UE Viviane Reding nie przeprosi za krytykowanie Paryża w sprawie Romów - pisze w piątek dziennik "Le Figaro"Jak twierdzi francuska gazeta, nie ujawniając źródeł swojej informacji, do ostrego spięcia między Sarkozym a Barroso doszło w środę - w przeddzień szczytu UE w Brukseli. Słowne starcie dotyczyło niedawnych słów unijnej komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding, która mówiąc o trwającej akcji deportowania Romów z Francji przywołała sytuację z drugiej wojny światowej.
Jak relacjonuje w piątek "Le Figaro", "w środę późnym popołudniem prezydent Sarkozy zadzwonił do Jose Manuela Barroso, by mu powiedzieć, że jego noga nie postanie nigdy w Brukseli, jeśli unijna komisarz (Reding) nie wycofa swoich wypowiedzi". "Przewodniczący Komisji Europejskiej był zmuszony do wywarcia nacisku na Viviane Reding, która uległa jego presji" - dodaje "Le Figaro". Jeszcze w środę unijna komisarz przeprosiła za porównanie wydalania Romów z sytuacją z II wojny światowej.
"Le Figaro" utrzymuje, że według relacji wielu świadków, do wymiany ostrych słów między Sarkozym a Barroso doszło także podczas czwartkowego lunchu w obecności wszystkich szefów rządów i państw UE. "Nicolas Sarkozy wypowiedział wszystkie złe rzeczy, które myślał o słowach komisarz Reding" - twierdzi gazeta. Według innej francuskiej gazety, "Liberation", "wielu dyplomatów" słyszało nawet w korytarzu odgłosy kłótni w czasie czwartkowego spotkania.
Bułgarski premier Bojko Borysow relacjonował po tym lunchu dziennikarzom, że "była bardzo burzliwa wymiana zdań między szefem KE a francuskim prezydentem". "Wyjaśniono tę sprawę , ale nie w sposób dramatyczny" - tak z kolei ocenił wspomnianą rozmowę cytowany przez "Le Figaro" premier Luksemburga Jean-Claude Juncker.
Sam Sarkozy na konferencji prasowej w czwartek przedstawił nieco inną wersję zdarzeń: "Jeśli ktokolwiek zachował spokój i powstrzymał się od komentarzy na wyrost, byłem to ja sam.(...) Byłem daleki od jakichkolwiek przesadnych wypowiedzi". Zaznaczył jednocześnie, że "nie może pozwalać, by obrażano jego kraj". Sarkozy powtórzył w czwartek, że rząd w Paryżu ma zamiar kontynuować likwidację nielegalnych obozowisk, niezależnie od narodowości ich mieszkańców. Barroso, pytany przez dziennikarzy, nie chciał ujawniać szczegółów swojej dyskusji z Sarkozym.
Reding zapowiedziała we wtorek, że KE otworzy postępowanie karne przeciwko Francji w związku z wydalaniem Romów z tego kraju. Powiedziała też wtedy: "Napawa mnie grozą, że w jednym z krajów UE są ludzie usuwani stamtąd najwyraźniej dlatego, że przynależą do określonej mniejszości etnicznej. Myślałam wcześniej, że po zakończeniu drugiej wojny światowej to sytuacja, która nie będzie już miała miejsca".
Te słowa rozdrażniły francuskie władze do tego stopnia, że prezydent Sarkozy miał nawet zasugerować - na zamkniętym zebraniu - by Reding przyjęła deportowanych z Francji Romów w swoim kraju, Luksemburgu. W środę Reding przeprosiła za porównanie z II wojną światową, zapewniając, że nie było to jej celem. "Ubolewam z powodu interpretacji odwracających uwagę od problemu, który wymaga natychmiastowego rozwiązania" - powiedziała.