"Przemówienie było dwuznaczne. Uznałbym to za błąd, jeśli prezydent chciałby zrównywać islam z chrześcijaństwem i judaizmem" - powiedział dziennikowi "Bild" polityk bawarskiej chadecji CSU Norbert Geis.

Reklama

Z kolei polityk CDU i przewodniczący komisji spraw wewnętrznych w Bundestagu Wolfgang Bosbach oświadczył: "Wprawdzie islam jest już częścią rzeczywistości w Niemczech, ale jesteśmy oddani tradycji chrześcijańsko-judaistycznej".

"Nie podpiszę się pod tym, że islam jest częścią naszej kultury. Nie podzielam tej interpretacji prezydenta" - powiedział we wtorek przewodniczący grupy CSU w Bundestagu Hans-Peter Friedrich.

Jego zdaniem Wulff postawił właściwe pytania w toczącej się w Niemczech dyskusji na temat integracji imigrantów.

Przemówienie, które Wulff wygłosił 3 października w Bremie podczas uroczystości z okazji 20. rocznicy zjednoczenia Niemiec, było w większości poświęcone integracji imigrantów w niemieckim społeczeństwie. Prezydent RFN wzywał do pielęgnowania różnorodności, ale też poszanowania niemieckiej konstytucji.

Powiedział m.in., że czuje się prezydentem także muzułmańskich mieszkańców Niemiec. "Chrześcijaństwo jest bez wątpienia częścią Niemiec. Również judaizm stanowi bez wątpienia część Niemiec. To nasza chrześcijańsko-judaistyczna historia. Ale także islam stał się w międzyczasie częścią Niemiec" - mówił Wulff w niedzielę.



Reklama

Jego słowa zostały bardzo dobrze przyjęte przez społeczność muzułmańską. "Słowa prezydenta są jasnym, wyraźnym i ważnym sygnałem dla wszystkich muzułmanów w Niemczech" - oświadczył przewodniczący Centralnej Rady Muzułmanów Aiman Mazyek. Jak dodał, przemówienie było "znakiem, że muzułmanie nie są obywatelami drugiej klasy".

Także przedstawiciele partii opozycyjnych dobrze ocenili wystąpienie Wulffa. Zdaniem przewodniczącego frakcji Lewicy Gregora Gysiego prezydent wypowiedział się jasno, że Niemcy tylko wówczas będą zjednoczone, gdy uda się integracja społeczeństwa - nie tylko między wschodem a zachodem kraju.

Jednak opublikowany we wtorek przez gazetę "Bild" sondaż ośrodka YouGov pokazał, że 66 proc. z 1008 respondentów nie podziela opinii prezydenta na temat islamu w Niemczech. Poparcie zadeklarowało 24 proc., a 9 proc. nie miało zdania w tej sprawie.

W internecie krąży również niesmaczny żart, zainspirowany przemówieniem Wulffa. Szef telewizji MDR Udo Reiter zamieścił na portalu społecznościowym Twitter komunikat: "Dzień Jedności w 2030 r. Prezydent RFN Mohammed Mustafa wzywa muzułmanów, by bronili praw niemieckiej mniejszości". Wobec oburzenia, jakie wywołał ten wpis, Reiter przeprosił za swój żart.

W minionych tygodniach przez Niemcy przetoczyła się gorąca dyskusja na temat kontrowersyjnej książki byłego członka zarządu Bundesbanku Thilo Sarrazina pt. "Niemcy likwidują się same" ("Deutschland schafft sich ab"). Budząc oburzenie większości polityków, także rządu, Sarrazin zarzucił imigrantom z państw islamskich m.in. niechęć do integracji i wyzyskiwanie niemieckiego systemu socjalnego.