Cameron postawił twarde warunki. Zapowiedział, że nowy system karania krajów UE, które będą miały nadmierny deficyt budżetowy, nie może obejmować państw Unii pozostających poza strefą euro. Chodzi o ochronę przed takimi sankcjami Wielkiej Brytanii.
Jednak stanowisko Camerona ma też poważne konsekwencje dla Polski. Oznacza, że dopóki w obiegu pozostaje złotówka, nie będziemy musieli się obawiać sankcji finansowych w razie nadmiernej dziury w budżecie.
Druga część porozumienia jest już jednak mniej korzystna dla Polski. Merkel poparła bowiem postulat Camerona, aby przyszłoroczny budżet Unii zwiększył się nominalnie o zaledwie 2,9 proc., niewiele więcej, niż wyniesie wówczas inflacja w UE (1,7 proc.). Parlament Europejski domagał się zwiększenia wydatków o 5,9 proc.
– W czasach gdy zarówno Wielka Brytania, jak i Niemcy podejmują twarde decyzje, aby kontrolować swoje deficyty, Unia musi mieć w tym także swój wkład – przekonywał Cameron. Jego zdaniem porozumienie z Niemcami w sprawie ograniczenia wydatków Unii będzie jednak dotyczyć nie tylko 2011 roku, lecz także następnych lat.
Niemcy są największym płatnikiem do budżetu UE: rocznie wpłacają do wspólnej kasy ok. 8 mld euro więcej, niż z niej wyciągają. Jednak Wielka Brytania, mimo specjalnego mechanizmu ograniczającego jej składkę, jest drugim największym płatnikiem netto (blisko 5 mld euro rocznie).
Jeśli niemiecko-brytyjski alians w sprawie oszczędności budżetowych utrzyma się także w negocjacjach nad przyszłym, wieloletnim budżetem UE na lata 2014 – 2020, Polska może na tym stracić. Jesteśmy największym beneficjentem unijnych funduszy. W przyszłym roku otrzymamy z budżetu UE o 10 mld euro więcej, niż do niego dopłacimy.