Przewodniczący norweskiego komitetu noblowskiego Thorbjoern Jagland wyraził ubolewanie z powodu uniemożliwienia przez Pekin odebrania pokojowego Nobla chińskiemu obrońcy praw obywatelskich Liu Xiaobo. "Żałujemy, że laureat nie jest tu dziś obecny. Jest (...) w więzieniu w północno-wschodnich Chinach. Nie może być tu dziś z nami także jego małżonka Liu Xia, ani najbliżsi krewni. (...) Już sam ten fakt pokazuje, że nagroda była potrzebna i słuszna" - powiedział Jagland.
Zażądał także natychmiastowego uwolnienia chińskiego obrońcy praw obywatelskich. "Liu skorzystał tylko ze swych praw człowieka i stał się symbolem walki o te prawa w całych Chinach" - podkreślił Jagland w Oslo podczas ceremonii uhonorowania laureata.
Dyplom Pokojowej Nagrody Nobla przyznanej w tym roku chińskiemu dysydentowi Liu Xiaobo umieszczono symbolicznie na pustym krześle podczas ceremonii w piątek w Oslo. Laureat był nieobecny na uroczystości, ponieważ od blisko dwóch lat siedzi w więzieniu
Zdarzyło się to po raz pierwszy od 1936 roku, gdy niemiecki publicysta Carl von Ossietzky nie mógł odebrać pokojowego Nobla, ponieważ naziści zabronili jemu i jego najbliższej rodzinie wyjazdu do Oslo.
Gdy w Oslo rozpoczęła się w piątek uroczystość uhonorowania pokojowym Noblem chińskiego dysydenta Liu Xiaobo, w Pekinie przestano odbierać program telewizji CNN i BBC, które transmitowały to wydarzenie na żywo. Liu odbywa w Chinach karę 11 lat więzienia, skazany za "działalność wywrotową". Pekin nazywa go "przestępcą". Nie tylko laureatowi, ale też jego najbliższej rodzinie zabroniono wyjazdu do Oslo na uroczystość wręczenia nagrody.
Chiński rząd nazywa Liu "przestępcą", a nagrodzenie go Noblem uznał za ingerencję w sprawy wewnętrzne Chin.
Pod presją władz w Pekinie 15 krajów zbojkotowało piątkową uroczystość, m.in. Rosja, Afganistan i Irak.