Wcześniej media podały, że skandal wywołała delegacja ukraińskiego ministerstwa oświaty.
"Nadeszła taka informacja. Potwierdziliśmy, że chodzi o grupę 59 osób, która leciała tranzytem (z Ukrainy) przez Frankfurt do Johannesburga. Obsługujące ten lot linie lotnicze podjęły decyzję, że kilka osób (z tej grupy) nie zostanie wpuszczonych na pokład w związku z tym, że były one nietrzeźwe" - powiedział Dikusarow.
Jak podał rzecznik MSZ, pozostali członkowie grupy podjęli decyzję, że nie zostawią swych kolegów w Niemczech, lecz razem z nimi poczekają na kolejny lot do RPA.
Według ukraińskich mediów niemieckie służby na lotnisku we Frankfurcie nad Menem miały wyprosić z samolotu 93-osobową delegację ministerstwa oświaty Ukrainy, której członkowie nadużyli alkoholu podczas podróży do Afryki.
O kolejnym incydencie z udziałem obywateli ukraińskich na tym lotnisku doniósł w poniedziałek na swych stronach internetowych miesięcznik "Publicznyje Liudi" (Osoby publiczne). Wiadomość podały za nim także inne media na Ukrainie.
Do zdarzenia miało dojść w niedzielę. "Nasze źródła utrzymują, że przyczyną konfliktu (z niemieckimi władzami - PAP) stało się nadużycie alkoholu przez niektórych członków delegacji" - czytamy.
Ukraińskie ministerstwo ds. oświaty, nauki, młodzieży i sportu nie potwierdziło tych informacji ani im nie zaprzeczyło. Strona internetowa "Publicznyje Liudi" podała, że z członkami delegacji nie można na razie nawiązać kontaktu.
W maju ub.r. na lotnisku we Frankfurcie nad Menem zatrzymano ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Jurija Łucenkę, który podróżując ze swym 19-letnim synem do Seulu urządził awanturę na pokładzie samolotu.
Według niemieckich mediów i minister, i jego syn byli tak pijani, że pilot nakazał im opuszczenie maszyny.
Gdy na miejscu pojawiła się niemiecka policja, Łucenko i jego syn zaczęli rzucać telefonami komórkowymi. Doszło do przepychanek. Szczególnie agresywnego młodego Łucenkę zakuto w kajdanki. Mężczyźni zostali zatrzymani.