W czasie gdy dziesiątki tysięcy ludzi w dotkniętych przez powódź miastach na północnym-wschodzie kraju pracuje przy oczyszczaniu swoich domów i firm ulewne deszcze spowodowały, że zaczęły wylewać rzeki w położonym na południu stanie Wiktoria, drugim najbardziej zaludnionym w kraju.

Reklama

Wylały już cztery główne rzeki w tym stanie, powodując zagrożenie dla 43 miast, około 3,5 tys. ludzi i 1,4 tys. budynków. Setki ludzi zostało ewakuowanych ze swoich domów, jednak na razie nie ma informacji o ofiarach w tym stanie.

"W mieście jest armia. Układają worki z piaskiem po zachodniej stronie. Fala nadchodzi całkiem szybko" - relacjonuje jedna z mieszkanek miasta Echuca, przez które przepływa rzeka Campaspe River.

Służby ratownicze stanu Wiktoria opisują powódź na północy stanu jako prawdopodobniej najgorszą od czasu kiedy zaczęto prowadzić statystyki.

Jeden z mieszkańców Charlton, miasta położonego nad rzeką Avoca River, stwierdził, że woda sięgała wyżej niż podczas historycznej powodzi z 1956 roku. "Trzy dzielnice miasta są wciąż pod wodą. Niektóre z tych domów trzeba będzie najprawdopodobniej wyburzyć. Siła wody była po prostu niewyobrażalna. Każda ulica którą spływała woda była jak potok" - relacjonuje.

Powódź w Australii zaczęła się pod koniec grudnia w położonym na północnym-wschodzie górniczym stanie Queensland, gdzie spowodowała sięgające miliardów dolarów straty w infrastrukturze i sparaliżowała zamieszkaną przez dwa miliony ludzi stolicę stanu Brisbane. Jak na razie wszystkie ofiary powodzi pochodzą właśnie z Queensland, chociaż powódź wystąpiła również w Nowej Południowej Wali i Tasmanii.

Najgorsza od 50 lat powódź w stanie Queensland przez pewien czas obejmowała obszar wielkości Francji i Niemiec razem wziętych. Straty spowodowane przez powódź, która rozpoczęła się po ulewnych deszczach tuż przed Bożym Narodzeniem mogą osiągnąć 10 mld dolarów. Zniszczone są domy, mosty, linie kolejowe. Poważnie ucierpiał też eksport węgla, którego wydobycie jest jednym z kluczowych sektorów gospodarki w tym stanie.