Ghannuszi wylądował w Tunisie. Tysiące ludzi zgromadziło się na międzynarodowym lotnisku w stolicy Tunezji, żeby go powitać - poinformowała agencja Reutera. W momencie, gdy ten wreszcie się pojawił, tłum zaczął skandować: "Allah Akbar!" (Największy jest Allah!). Zaintonowano też hymn narodowy.
Zwolennicy Ghannusziego wznosili transparenty z napisami: "Nie dla ekstremizmu, tak dla umiarkowanego islamu", "Nie bójcie się islamu".
Z kolei kilkudziesięciu sympatyków laicyzmu trzymało transparenty z napisem: "Nie dla islamizmu, nie dla teokracji, nie dla szariatu, nie dla głupoty".
Raszid Ghannuszi, obecnie 69-letni, z wykształcenia teolog i agronom, udał się na wygnanie w 1989 r., a dwa lata później został zaocznie skazany na dożywocie w procesie po zdelegalizowaniu islamskiego ruchu.
W związku z trwającymi od grudnia w Tunezji antyrządowymi zamieszkami przeciw bezrobociu i warunkom życia, władze ogłosiły 14 stycznia wprowadzenie stanu wyjątkowego. Tego samego dnia dotychczasowy prezydent kraju Zin el-Abdin Ben Ali, sprawujący to stanowisko od 23 lat, rozwiązał rząd i opuścił kraj, udając się do Arabii Saudyjskiej.
Przed ponad tygodniem rząd tymczasowy przyjął projekt amnestii generalnej oraz postanowił uznać zdelegalizowane partie i ruchy. Amnestia obejmie m.in. członków zdelegalizowanej Partii Odrodzenia; do 1989 r. nosiła ona nazwę Ruch na rzecz Tendencji Islamskich.
Utworzona w 1981 r. przez intelektualistów zainspirowanych przykładem Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie, Partia Odrodzenia była początkowo tolerowana przez reżim prezydenta Ben Alego. Jednak po wyborach w 1989 r., w których an-Nahda startowała z niezależnej listy, zdobywając 17 proc. głosów, jej działaczy zaczęto ścigać i wsadzać do więzienia.