"W odniesieniu do Libii prowadzona jest kampania kłamstw - powiedział Chavez w nadanym przez telewizję przemówieniu do absolwentów, którzy właśnie otrzymali dyplomy jednego z uniwersytetów. - Nie zamierzam go potępić. Byłoby tchórzostwem potępiać kogoś, kto był moim przyjacielem".

Reklama

Prezydent Wenezueli dodał, że za kampanią mającą na celu usunięcie Kadafiego stoi rząd USA.

"Stany Zjednoczone już powiedziały, że są gotowe dokonać inwazji na Libię, nie widzicie tego? I niemal wszystkie kraje Europy potępiają Libię. (...) Czego chcą? Zacierają ręce. Ważna jest dla nich ropa" - argumentował Chavez.

Chavez skrytykował Stany Zjednoczone za przesunięcie swoich sił morskich i powietrznych bliżej Libii, posunięcie, które zdaniem Associated Press, spowodowane jest toczącą się obecnie dyskusją na temat utworzenia nad Libią strefy zakazu lotów. Ostrzegł też, że władze USA przygotowują się do inwazji na Libię.

Wenezuelska opozycja stanowczo skrytykowała prezydenta za jego bliskie relacje z Kadafim. W poniedziałek koalicja partii opozycyjnych ostrzegła, że brak stanowczej reakcji na brutalne tłumienie protestów w Libii szkodzi reputacji Wenezueli.

"Dystansując się od wielu krajów, które potępiły kryminalne działanie libijskiego przywódcy, Chavez sprawia, że nasz kraj staje się jego obrońcą i nieodpowiedzialnie stawia nas w gronie państw odrzucanych przez społeczność międzynarodową" - głosi oświadczenie opozycji.

Jeden z jej przedstawicieli Gustavo Azocar zażądał nawet, by Chavez poprosił Kadafiego o zwrot repliki szabli, która należała do bohatera narodowego Wenezueli Simoa Bolivara. Chavez podarował ją Kadafiemu w ubiegłym roku.