"Spośród 23 tys. uhonorowanych medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata największa grupa - 6300 osób - to Polacy. Wiemy, że niestety nie wszyscy pomagali i ratowali Żydów. To jest prawda i trzeba o tym rozmawiać. Ale dla nas, dla przyszłości najważniejsze jest honorowanie tych, którzy w trudnych czasach okazali się bohaterami" - powiedział Zvi Rav-Ner podczas uroczystości.
Wśród odznaczonych w czwartek Sprawiedliwych byli Danuta Gałkowa oraz jej rodzice Agnieszka i Józef Ślązakowie, rodzina tramwajarza z warszawskiej Pragi, którzy ukrywali podczas okupacji wyniesioną z getta 1,5-roczną dziewczynkę - Gizelę Alterwajn. "Urodziłam się w warszawskim getcie w listopadzie 1940 roku, rodzice zginęli w obozach, ja - zostałam wyniesiona z getta w plecaku i oddana pod opiekę rodzinie Ślązaków, która dbała o mnie do końca wojny. Państwo Ślązakowie mieli sześcioro własnych dzieci, ratując mnie podejmowali więc ogromne ryzyko. Ich najstarsza córka - Danusia - troszczyła się o mnie jak o własną siostrę. Po latach dowiedziałam się, że uczestniczyła też w polskim ruchu oporu" - powiedziała Gizela Alterwajn, która obecnie mieszka w Urugwaju z mężem i dziećmi. Medal - w imieniu swoim i nieżyjących już rodziców - odebrała sama Danuta Gałkowa.
Medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata przyznano także rodzinie świadków Jehowy ze wsi Piaski Szlacheckie - Mariannie i Józefowi Borzęckim. Pomogli oni w ukrywaniu się Gitli Szarf i jej trzem córkom, oferując schronienie oraz fałszywe dokumenty. Na ceremonii obecne były dwie z ocalonych dziewczynek, siostry bliźniaczki Rywka i Bronia, które zamieszkały w USA. Medal odebrała córka Borzęckich - Helena Cabaj. "Rodzina Borzęckich była naszymi sąsiadami przed wojną. Podczas okupacji przez miesiąc ukrywali nas z mamą na poddaszu, dzieląc się z nami wszystkim, choć sami niemal głodowali. Nie mogli nas przechować dłużej - wszyscy we wsi nas znali, ale zdołali załatwić nam dokumenty, dzięki którym przeżyłyśmy wojnę na aryjskiej stronie, w Warszawie" - wspominała Rywka, jedna z ocalonych.
Na czwartkowej ceremonii była też obecna Ruth Erligmann, córka tarnowskich kupców Juliusza i Adeli Feldów. Genowefa Madej, która została pośmiertnie odznaczona medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, jeszcze przed wojną pracowała u rodziny Feldów, a jej siostra Helena była opiekunką małej Ruth. Podczas okupacji Genowefa Madej zgodziła się zaopiekować dzieckiem. "Genowefa Madej podejmowała ogromne ryzyko ratując mi życie, kilkakrotnie była nękana przez szmalcowników, pewnego razu na skutek donosu w mieszkaniu pojawili się Niemcy. Udało się nam jednak przetrwać. Genowefa Madej nie tylko uratowała mi życie, ale też otoczyła mnie w tamtych strasznych latach miłością" - wspominała Ruth Erligmann.
Wśród odznaczonych w czwartek są też Jarosława i Teodor Florczakowie z Katowic, którzy ocalili Ditę Gerlitz, wyniesioną jako mała dziewczynka z będzińskiego getta, a także Magdalena i Józef Jakubowscy z Warszawy, którzy podczas okupacji ukrywali w swoim domu Celinę Frumkin. Schronienia uciekinierce z warszawskiego getta - 12-letniej Hanie Goldstein - udzielili też Leokadia i Michał Jaskułowscy z Czerska pod Górą Kalwarią, a Bronisława Ogoniewska ze Stanisławowa pomagała ukrywać się aż 32 osobom.
Według szacunków historyków, co najmniej kilkaset tysięcy Polaków, zarówno dorosłych, jak i dzieci, w różnorodny sposób udzielało podczas niemieckiej okupacji pomocy Żydom, za co wówczas groziła kara śmierci. Liczbę uratowanych Żydów ocenia się na kilkadziesiąt tysięcy. Polacy pomagali indywidualnie i w ramach aktywności konspiracyjnej, w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego, w tym Rady Pomocy Żydom "Żegota".
Ponad 6 tys. z nich zostało za to uhonorowanych izraelskim Medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata - najwyższym izraelskim odznaczeniem cywilnym, przyznawanym za ratowanie Żydów przez Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem od 1963 roku.