"Od 25 stycznia, kiedy to rozpoczęły się protesty w Kairze, do końca lutego straciliśmy ok. 1,1 mld dolarów z działalności turystycznej. Jedna trzecia z tej kwoty to strata, jaką poniósł Synaj" - powiedział w tym tygodniu gubernator Południowego Synaju, Dodał, że nie są jeszcze znane dane za marzec 2011.

Reklama

W jego ocenie, maksymalnie za dwa miesiące liczba turystów powinna powrócić do poziomu sprzed roku. "Planujemy, że w kwietniu odwiedzi nas tyle samo ludzi, co przed rokiem. Choć na pewno nie uda nam się odzyskać utraconego ponad miliarda dolarów" - powiedział.

Gubernator przekazał, że turystyka stanowi ok. 16 proc. PKB Egiptu. W ubiegłym roku było to 11 mld dolarów, z czego jedna trzecia tej kwoty pochodziła z turystyki w Sharm el Sheikh. Zaznaczył, że w tym roku będzie to mniejsza liczba, nie powiedział jednak o ile.

"W styczniu i lutym w Sharm el Sheikh było bardzo mało urlopowiczów. Na pewno nie osiągniemy 16 proc. PKB z turystyki. Wpłynie to też na tempo rozwoju naszej gospodarki, które po zamieszkach spowolniało" - zauważył.

Shousha powiedział, że w marcu 2010 r. hotele miały ponad 50-proc. wskaźnik rezerwacji. W tym roku, w tym samym miesiącu, jest to ok. 27 proc.

W ocenie gubernatora sytuacja w Libii nie powinna mieć wpływu na turystykę w Egipcie.

W Sharm el Sheikh, miejscowości położonej na półwyspie Synaj nad Morzem Czerwonym, mieszka ok. 45 tys. ludzi. Wszyscy utrzymują się z turystyki.

Z Sharm el Sheikh